Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Pożyjemy, zobaczymy…

niedziela, 16 lipca 2017 11:39 / Autor: Damian Wysocki
Pożyjemy, zobaczymy…
Pożyjemy, zobaczymy…
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Korona znów jest kandydatem do spadku, twierdzą piłkarscy eksperci w kraju. – Nie pierwszy raz. Wiemy dobrze, na co nas stać – odpowiadają piłkarze, którzy w poniedziałek o godzinie 18 meczem z Zagłębiem Lubin na Kolporter Arenie rozpoczną nowy sezon.

Niepewność. To słowo najlepiej opisuje sytuację wokół Korony przed startem ligi. Kielecki klub w krótkiej, bo zaledwie sześciotygodniowej przerwie letniej, przeszedł prawdziwą rewolucję. Z zespołem pożegnało się kilku ważnych zawodników, m.in. Rafał Grzelak, Miguel Palanka i Milan Borjan. Nowy właściciel Dieter Burdenski sprowadził do Kielc aż dziesięciu graczy. O ile bramkostrzelny Gruzin Nika Kaczarawa, wyróżniający się na zapleczu ekstraklasy w barwach Chojniczanki Łukasz Kosakiewicz albo mający za sobą blisko sto występów w lidze bośniackiej Adan Kovacević robią dobre wrażenie, to kolejni zawodnicy stanowią wielki znak zapytania. Znalazło się wśród nich kilku piłkarzy, którzy ostatnie lata spędzili w trzeciej lub czwartej lidze niemieckiej, a ich CV nie powala na kolana. Jeden z nich to Fabian Burdenski, syn właściciela kieleckiego klubu, który w przeszłości zaliczył nieudany epizod w Wiśle Kraków. – W sparingu z AEK Ateny (zakończonym porażką 0:1 – przyp. red.) pokazaliśmy, że rywalowi z wysokiej półki potrafimy zawiesić wysoko poprzeczkę. Teraz musimy przetrwać pierwsze kolejki, a z biegiem czasu nasza wartość pójdzie w górę – przekonuje obrońca Bartosz Rymaniak.

NIE KONIEC ZAKUPÓW

We wspomnianym meczu z wielokrotnym mistrzem Grecji w wyjściowym składzie Korony zagrało ośmiu zawodników, którzy stanowili o sile drużyny w poprzednim sezonie. Kilku graczy zmaga się z urazami i do dyspozycji trenera Gino Lettieriego będą dopiero w kolejnych tygodniach. – Nasze poszukiwania się nie kończą. Obserwujemy rynek i do końca okienka transferowego będziemy chcieli podpisać kontrakty jeszcze z dwoma, może trzema piłkarzami o odpowiedniej jakości – zapewnia Krzysztof Zając, prezes klubu. – Na pewno rywalizacja o miejsce w składzie to dodatkowy impuls do pracy. Nie jest z nami tak źle, jak twierdzą niektórzy – przekonuje pomocnik Jakub Żubrowski.

Najbliższe kolejki pokażą, jakim trenerem jest Gino Lettieri. Włoski szkoleniowiec większość swojej kariery spędził w niż- szych ligach niemieckich. Teraz przed nim jedno z najważniejszych wyzwań. Miejsca na pomyłki nie ma, bo w tym sezonie – w związku z mistrzostwami świata w Rosji – tempo rozgrywek będzie bardzo szybkie, a przed rundą finałową w ekstraklasie po raz pierwszy nie nastąpi podział punktów, więc zniwelowanie ewentualnych strat z początku rozgrywek będzie bardzo trudne. Dodatkowo Lettieri musi przyzwyczaić się, że na każdym kroku będzie porównywany do Macieja Bartoszka, który Koronę doprowadził do piątego miejsca. – Pierwsze kolejki upłyną na dalszym zgrywaniu zespołu. Runda jest długa, więc przygotowanie fizyczne to klucz do sukcesu. Myślę jednak, że pod tym względem jesteśmy gotowi, a nasza forma będzie zwyżkować z każdym meczem – przekonuje Lettieri.

***

Przed startem rozgrywek kibice Korony mają sporo wątpliwości, ale do tego wszyscy są przyzwyczajeni. Nieudane transfery? Nabil Aankour przychodził do Kielc z piątej ligi francuskiej, a Djibril Diaw pierwszy poważny mecz rozegrał dopiero w Polsce, więc jeśli z dziesięciu nowych graczy „odpali” tylko pięciu, to będzie to wzmocnienie drużyny. Nieznany trener? A kto znał Leszka Ojrzyńskiego? Nowej Koronie trzeba dać szansę i oceniać ją dopiero po kilku spotkaniach. My liczymy, że „żółto-czerwoni” znowu koncertowo zagrają na nosach wszystkim skazującym ich na spadek.

Tekst pochodzi z "Tygodnika eM Kielce" z dnia 16 lipca 2017 roku 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO