SPORT
Podgórski: Trzeba było się namęczyć, ale teraz wszystko będzie wybornie smakowało
Jacek Podgórski był jednym z najważniejszych piłkarzy Korony Kielce w Fortuna I Lidze. W ciągu dwóch sezonów strzelił 12 bramek i zanotował 13 asyst. Teraz, w wieku 26 lat, zadebiutuje w PKO BP Ekstraklasie. – Trzeba było się namęczyć, ale teraz wszystko będzie wybornie smakowało – mówi skrzydłowy "żółto-czerwonych".
– Długo przyszło ci czekać na ekstraklasę. Blisko 150 spotkań w pierwszej lidze, a debiut w elicie przyjdzie dopiero w tym sezonie.
– Mam nadzieję, że ekstraklasowy licznik zacznie bić w dobrym tempie. Czekam z niecierpliwością na ten pierwszy mecz. Mam nadzieję, że to będzie debiut w pierwszym składzie. W trakcie okresu przygotowawczego mocno o to walczyłem. Zdrowie dopisuje, a to jest najważniejsze.
– Zastanawiałeś się, dlaczego musiałeś tyle czekać? Przecież wcześniej byłeś w Chojniczance, która też długo znajdowała się w czołówce pierwszej ligi.
– Oczywiście, że w głowie było bardzo dużo myśli. Z Chojniczanką dwa razy byliśmy blisko awansu. Za pierwszym razem byłem jeszcze młodzieżowcem. Tak musiało być, i tyle. Trzeba było się trochę namęczyć, ale teraz wszystko będzie wybornie smakowało. Rozegrałem sporo spotkań na poziomie centralnym. To powinno zaprocentować.
– Awans Korony przyszedł w trudach. Jakby nie patrzeć, pierwsze liga solidnie zahartowała ten zespół. Wyszliście z tego wzmocnieni?
– To był szalony rok. Co chwilę wzloty i upadki. Fajnie, że skończyło się happy endem. Potrafiliśmy się podnosić. To scaliło naszą drużynę. Każdy z każdym porozmawia na korytarzu, nie ma żadnych grupek. Jesteśmy zespołem. To może być naszym atutem, jeśli te szatniowe sprawy przełożymy na boisko. Mamy fajny zespół. Jest trochę doświadczenia, kilku perspektywicznych graczy, ale też takich w średnim wieku, którzy jeszcze mają coś do udowodnienia. Wszystko jest dobrze zbalansowane i to może być naszym największym atutem.
– W pierwszej lidze często byliście faworytem. Teraz nastąpi zmian ról. Będzie łatwiej?
– Korona ma wyrobioną markę w ekstraklasie. Na zapleczu nam to nie pomagało. Każdy był na nas bojowo nastawiony. Wiem, jak było, bo sam kiedy grałem w Chojniczance i mierzyliśmy się z mocniejszymi, to byliśmy bardzo zmotywowani. Myślę, że teraz też przyjdą spotkania, w których też będziemy faworytami. Musimy na to zapracować.
– Przed pierwszym meczem z Legią trudno wskazać pełną jedenastkę. Wszystko może wyjaśnić się w ostatnim tygodniu. Taka rywalizacja sprzyja?
– To bardzo dobrze. Trener ma olbrzymi ból głowy. Nikt z nas nie może czuć się pewniakiem do gry. To na plus. Praktycznie na każdej pozycji jest bardzo ostra rywalizacja. Każdy z nas będzie gotowy.
– W poprzednich dwóch sezonach byłeś gwarantem asyst i bramek. Masz jakieś cele przed ekstraklasą. Czy obrońcy dalej będą nabierać się na twoja „zacinkę”?
– Zawsze stawiałem sobie cele. Nie inaczej jest teraz. W poprzednim sezonie chciałem mieć po dziesięć bramek i asyst. Zabrakło po jednej w każdej statystyce. Mam nadzieję, że teraz wszystko uda się wypełnić. Najważniejsza jest jednak pomóc drużynie. Jeśli chodzi o mój zwód, to używałem go przede wszystkim w pierwszym sezonie w Koronie. Później obrońcy mnie lepiej czytali, dlatego musiałem nieco zmienić styl. Jeśli będzie okazja, to postaram się pokazać ten znak charakterystyczny.
– Jacek, zwykle kiedy piłkarzowi rodzi się dziecko, to pierwsze tygodnie bywają trudne. W ciebie wstąpiła dodatkowa energia, a trudów rodzicielskich nie było widać.
– Przed narodzinami synka miałem trudny początek sezonu. Nie mogłem asystować i strzelić. Kiedy pojawił się na świecie, to byłem bardzo szczęśliwy. Wtedy wszystko ruszyło. To był pozytywny bodziec.
– Powrót do ekstraklasy będzie smakował wyjątkowo, bo na Suzuki Arenę przyjeżdża Legia Warszawa. Lepszego początku nie mogliście sobie wyobrazić?
– Legia to jeden z największych, o ile nie największy klub w Polsce. Do meczów z tym rywalem każdy podchodzi z dużym szacunkiem, ale to też szansa do zaprezentowania swoich umiejętności. Może nie mieli super sezonu, ale w tym znów będą faworytem. My postaramy się utrzeć im nosa. Oby to spotkanie było dla nas trampoliną. Trener wspominał nam już, że jeszcze nigdy nie przegrał z Legią u siebie. Mamy nadzieję, że ta passa zostanie podtrzymana.
– Dziękuję za rozmowę.