SPORT
Po Veszprem: zdecydowała skuteczność i trochę niefartownych sytuacji
Szczypiorniści PGE VIVE w ostatnim tegorocznym spotkaniu w Lidze Mistrzów przegrali na wyjeździe z Telekomem Veszprem 26:31. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale nie na tyle, by wracać z punktami do domu - mówi drugi trener kieleckiej drużyny, Tomasz Strząbała.
- W pierwszej połowie funkcjonowało wszystko, poza bramką. Wpadły piłki, które nie powinny wpaść, gdyby bramkarz nam trochę pomógł, to może moglibyśmy nieco lepiej wyglądać po pierwszej połowie. W drugiej Filip dołączył się i pomógł nam bardzo dużo. Ogólnie, pierwsza partia to jeden z najlepszych meczów, jakie graliśmy w Veszprem do tej pory. Katem dla nas w drugiej połowie był Nilsson. Gdy Filip Ivić bardzo dobrze bronił rzuty z drugiej linii, to przeciwnicy dogrywali do niego piłki, a on był bardzo skuteczny z koła, może raz się pomylił. W drugiej połowie rywale wystawili mocniejszą obronę, z którą trudniej było nam sobie poradzić - wyjaśniał Strząbała.
- Mecz wyglądał całkiem dobrze, cały czas trzymaliśmy się wyniku. W drugiej połowie zadecydowała trochę skuteczność i kilka niefartownych sytuacji, gdzie po bloku czy dobrych obronach bramkarza piłka wracała bezpośrednio do rąk rywali i nawet nie mieliśmy czasu na jaką reakcję. Stąd, gdy Veszprem wyrobiło sobie dwu-trzybramkową przewagę, to potrafiło ją kontrolować i pomimo starań nie udało nam się odrobić strat - tłumaczył rozgrywający PGE VIVE, Mariusz Jurkiewicz.
- Nie można być nigdy zadowolonym, przegrywając, przyjeżdżaliśmy z nastawieniem, by wygrać, choć wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Przegraliśmy ważny mecz, który dawał nam szansę gry o drugie miejsce, ale patrzmy też na pozytywy. Wielu zawodników pokazało się dziś z dobrej strony, np. Michał Jurecki, który wraca do dobrej formy czy Filip Ivić w drugiej połowie. A zespół Veszprem był po prostu lepszy od nas - dodawał Tomasz Strząbała.
wypowiedzi: kielcehandball.pl