SPORT
Po sparingu z Olimpikiem: za mało piłki w piłce
Piłkarze Korony Kielce w swoim trzecim meczu kontrolnym, podczas obozu w tureckim Side, bezbramkowo zremisowali z siódmą drużyną ligi ukraińskiej - Olimpikiem Donieck. - Po chłopakach widać zmęczenie, ale ten remis, po grze jaką zaprezentowały obie drużyny jest wartościowy - powiedział po meczu trener kieleckiej drużyny, Gino Lettieri.
„Żółto-czerwoni” rano, przed sparingiem, odbyli normalną jednostkę treningową. - To było widać na boisku. Brakowało szybkości. Teraz dużo pracujemy, ale stopniowo będziemy zmniejszać obciążenia - dodawał Lettieri.
W niedzielne popołudnie piłkarze obu zespołów mimo, że było to sparing nie przebierali w środkach. Pod koniec pierwszej połowy za przepychanki czerwoną kartką ukarany został Marcin Cebula, a na początku drugiej za brzydki faul boisko opuścić musiał jeden z zawodników rywali. Oba zespoły dalej grały po jedenastu, ale już bez wykluczonych piłkarzy.
- Było za dużo walki wręcz, szczególnie ze strony przeciwnika. Kartek powinno być więcej i to dużo wcześniej. Może wtedy sędzia bardziej wytrzymałby presję, bo później zaczęły się przepychanki. Mimo, że to sparing to pozwalaliśmy sobie na wiele, z czego mogą wynikać kontuzje. Widać, że obie drużyny miały sporo sił mimo etapu przygotowań. Nikt nie odpuszczał i tak się skończyło - tłumaczył pomocnik Korony, Mateusz Możdżeń.
„Możdżu” odniósł się również od porannych przedsparingowych zajęć. - Może jest to niespotykane, ale już raz za trenera Lettieriego mieliśmy coś takiego podczas obozu w Bremie. Rano mieliśmy interwały. Jest to zaskoczenie, bo fizycznie dobrze wyglądamy - mogliśmy doskakiwać do przeciwnika, nie było widać różnicy w tym elemencie. Brakuje tylko tego najważniejszego, czyli piłki w sieci - wyjaśniał Możdżeń.
- Z punktu widzenia szkoleniowego była to kolejna jednostka treningowa. Wybiegaliśmy to co mieliśmy w nogach po porannym treningu. Fizycznie nieźle to wyglądało. Staraliśmy się wychodzić pressingiem, drużyna z Ukrainy nie mogła utrzymać się przy piłce, ale to nie był ich główny cel. Na pewno było za mało piłki w piłce. Zadań stricte taktycznych w ofensywie nie realizowaliśmy zbyt dobrze. Było dużo niedokładności. Nie chce zwalać tego na karb zmęczenia, ale tak to wyglądało. Za nami kolejny sparing, pozostał jeszcze jeden i tydzień w Turcji - podsumował pomocnik „żółto-czerwonych” Jakub Żubrowski.
- Przyjechaliśmy tutaj mocno pracować. Wiemy co musimy robić. Może na filmikach wygląda na to, że tylko śpiewamy i tańczymy, ale naprawdę wykonujemy dobrą robotę Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Najważniejsze po takim spotkaniu jak dzisiaj, aby nikt nie doznał urazu. Starć kontaktowych było sporo i kilku piłkarzy narzeka na jakieś urazy. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego, bo szkoda byłoby zakończyć sparing z kontuzją - przekonywał Żubrowski.