SPORT
PGE VIVE musi dopełnić formalności. "Mam nadzieję, że chłopaki powalczą"
Szczypiorniści PGE VIVE we wtorek w rewanżowym meczu ćwierćfinału PGNiG Superligi w Hali Legionów zmierzą się Energą MKS-em Kalisz. Kielczanie w pierwszym spotkaniu wygrali czternastoma bramkami, dlatego teraz muszą tylko dopełnić formalności.
"Żółto-biało-niebiescy" do wtorkowego spotkania przystąpią wypoczęci. Tałant Dujszebajew swoim zawodnikom ostatnio dał trzy dni wolnego.
- Fajnie, że chłopaki mieli wreszcie możliwość nieco odpocząć od piłki ręcznej. Nie musieli o niej myśleć. W ostatnich tygodniach przed starciami z Rhein-Neckar Loewen czy Paris Saint Germain mieli przesyt. Myślę, że dzięki tym ostatnim dniom wyczyścili głowy, co przełoży się na te najbliższe spotkania - tłumaczył trener PGE VIVE.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz mieliśmy wolne trzy dni. Ja akurat ten czas spędziłem z najbliższymi, bo mieliśmy uroczystość rodzinną. Dzięki temu można było nieco zapomnieć o handballu - mówił bramkarz PGE VIVE, Sławomir Szmal.
We wtorkowym meczu trudno oczekiwać innego wyniku niż zwycięstwa kielczan.
- Kalisz w tym sezonie zbudował super atmosferę u siebie. Oni na tych emocjach grają dobre mecze. Tutaj pewnie też przyjadą walczyć. Ta drużyna nie będzie tanio sprzedawała skóry i mam nadzieję, że chłopaki powalczą - przekonywał Szmal.
W starciu z zespołem z Kalisza nie zagrają Marko Mamić oraz Filip Ivić. Pierwszy z nich po rewanżowym spotkaniu z PSG ma problem z kolanem. Chorwat w poniedziałek wrócił do treningów, ale pracował tylko indywidualnie. Ivić ostatnio odczuwał ból w stawie łokciowym, który miał operowany w marcu. Obaj zawodnicy powinni być gotowi na niedzielny finał Pucharu Polski z Azotami Puławy.
Spotkanie z Energą MKS-em w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 20.15.