SPORT
PGE VIVE gra w Zaporożu. Fernandez Perez: mamy dużo do zyskania, a oni nic do stracenia
Przed szczypiornistami PGE VIVE ostatni wyjazdowy mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W czwartek kielczanie zagają z Motorem Zaporoże. – Czeka nas trudna przeprawa. Mamy dużo do zyskania, a oni nic do stracenia. Dla nas te dwa pozostałe spotkania są jak finały, bo ciągle mamy szanse na zajęcie trzeciego miejsca – mówi Angel Fernandez Perez, lewoskrzydłowy PGE VIVE.
Na dwie kolejki przed końcem mistrz Polski zajmuje 4. miejsce w grupie B, które obecnie oznacza grę z Flensburgiem-Handewitt w 1/8 finału. Najlepsza drużyna Niemiec w środę pokazała, że nie wolno jej przedwcześnie skreślać – mimo kilku nieudanych spotkań w europejskich rozgrywkach, pewnie pokonała przed własną publicznością MOL-Pick Szeged 34:26. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa w następnej fazie mogą trafić na zdecydowanie łatwiejszego rywala, jakim byłby zespół Celje Pivovarnej Lasko. Aby tak się stało muszą przeskoczyć w tabeli wyprzedzający ich o punkt Montpellier. Szanse na to są spore, zdecydowanie większe niż przeskoczenie drugiego Telekomu Veszprem (więcej o możliwych wariantach pisaliśmy TUTAJ).
– Musimy odnieść dwa zwycięstwa i oglądać się na rywali. Każdy ma swoje cele. Wyniki mogą być różne. Pieniądze liczy się dopiero po wyjściu z kasyna. Podobnie jest z sytuacją w grupie. Na koniec zobaczymy, jak ułoży się sytuacja – mówi Uros Zorman, drugi trener kieleckiego zespołu.
W poprzednim sezonie to Motor Zaporoże był rywalem PGE VIVE w 1/8 finału. W trwających rozgrywkach najlepsza drużyna Ukrainy nie zachwyca i okupuje ostatnie miejsce w tabeli grupy B. Dodatkowo w ostatnich dniach straciła czterech zawodników: Denera Jaanimeę, Stanisława Żukowa, Igora Sorokę i Wiktora Kirejewa. Wcześniej z pracą pożegnał się trener Mykoła Stiepanec, którego do końca sezonu zastępuje jego dotychczasowy asystent – Rostisław Łaniewicz. W ostatniej kolejce osłabiony Motor wyraźnie przegrał na wyjeździe z Vardarem Skopje 28:38.
– Jeśli spojrzymy na tabelę, to jesteśmy faworytem. Gramy jednak na wyjeździe. Wiemy, że mają dwa główne ogniwa, którymi są Puchowski i Malasinskas. Zdobywają najwięcej bramek. W ostatnim czasie odeszło od nich kilku zawodników. Mimo wszystko nie możemy ich lekceważyć. Myślę, że nasz sztab nas na to odpowiednio uczuli – wyjaśnia Mateusz Kornecki, bramkarz mistrza Polski.
Czwartkowe spotkanie w Zaporożu rozpocznie się o godz. 17.30.