SPORT
Ojrzyński: To było nieodpowiedzialne zachowanie. Sami utrudniliśmy sobie zadanie
– Sami sobie utrudniliśmy zadanie. Zachowanie przy czerwonej kartce było nieodpowiedzialne. Goniliśmy, ale czegoś zabrakło – powiedział Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce, po przegranym spotkaniu z Wartą Poznań.
„Żółto-czerwoni” ulegli 0:1. Najważniejsza sytuacja dla losów meczu miała miejsce w 12. minucie, kiedy czerwoną kartkę za nierozważny faul otrzymał Sasza Balić. Goście przed przerwą wywalczyli rzut karny, po mocno przypadkowym zagraniu Adriana Danka. Gola zdobył Michał Kopczyński. Mimo osłabienia, Korona starała się atakować. Warta skupiła się na obronie.
– To nie był dobry wieczór dla nas. Graliśmy o sześć punktów. Powiedzieliśmy sobie, że taka jest waga tego meczu. Każda zaliczka punktowa pozwala na lepszą pracę w następnych tygodniach. Sami utrudniliśmy sobie zadanie. Zachowanie przy czerwonej kartce było nieodpowiedzialne. Warta jest ustawiona bardzo dobrze w defensywie. Na dodatek rzut karny po strzale w trybuny. Goniliśmy. Przeprowadziliśmy zmiany. Nadziewaliśmy się na kontry. Było dużo akcji ratunkowych. Nie udało się strzelić. Mało brakowało. Mieliśmy osiem rożnych, więcej strzałów. Wiele statystyk było po naszej stronie, ale co z tego. Liczą się tylko punkty. Momentami wyglądaliśmy bardzo dobrze. Czasami brakowało wyrachowania. Warta kradła czas, wybijała nas z rytmu. Kibice nas nieśli, ale przy stykowej sytuacji przeciwnicy leżeli. Mogliśmy nie faulować tak często. Nikt nie może odmówić nam walki. Z tego trzeba wyciągnąć pozytywy – wyjaśniał Leszek Ojrzyński.
Korona stwarzała bardzo dobre wrażenie grając w osłabieniu. Można pokusić się o tezę, że przy równych składach trzy punkty mogłyby zostać w Kielcach.
– Nigdy nie wiesz. Trzeba spróbować, a my wytrwaliśmy tylko przez dwanaście minut. Mieliśmy plan, który musiał ulec zmianie. Nie mieliśmy też lewego obrońcy, bo Corral zmaga się z urazem. Później nie wszyscy grali na swoich optymalnych pozycjach. Kiedy gonisz wynik, to nie zawsze wszystko wychodzi. Czekamy na następne spotkanie z liderem. Warta cofnęła się z premedytacją i nastawiała się na kontry. Nie mogliśmy się od razu rzucić. Potrzebowaliśmy mądrości. Bardziej konkretnie ruszyliśmy w ostatnich 20 minutach. Musiałem dokonywać zmian, które były konsekwencją tej czerwonej kartki. Musimy się pozbierać. Nie ma się czego cieszyć. Trzeba podziękować kibicom. Trudne zadanie przed nami. Mamy tylko siedem punktów, a teraz przed nami dwa wyjazdy – zakończył szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Korona rozegra kolejny mecz w sobotę. Jej rywalem na wyjeździe będzie Wisła Płock.