SPORT
Ojrzyński: Nie wychowuję konfidentów. Dla nas każde spotkanie jest mega ważne
Po dwóch porażkach z rzędu, Korona Kielce chce się przełamać w meczu szczególnie ważnym dla kibiców. W sobotę zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom. – W naszej sytuacji każde spotkanie jest mega ważne – mówi trener Leszek Ojrzyński.
Przed tygodniem „żółto-czerwoni” odebrali lekcję od prowadzącej Wisły Płock. Przegrali 1:2, ale ten wynik mógł być wyższy. Kielczanie zdobyli gola po rzucie karnym w ostatniej minucie doliczonego czasu.
– Grając na boisku lidera wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie dla nas. Za szybko straciliśmy bramkę. W niektórych momentach zabrakło dyscypliny. Trzeba pomóc szczęściu. Mogliśmy zachować się inaczej poszczególnych momentach, ale nie ustrzegliśmy się błędów. Nie można ich robić z taką drużyną. Przy drugiej bramce popełniliśmy cztery błędy. To za dużo w jednej akcji. Musimy poprawić indywidualne zagrania – wyjaśnia Leszek Ojrzyński.
W sobotę jego zespół pojedzie na teren wicelidera. Radomiak wywalczył 11 punktów w sześciu meczach. Wygrał trzy ostatnie spotkania.
–Tabela jest spłaszczona. Jeśli tam solidnie zapunktujemy, to będziemy tracić tylko punkt do Radomiaka. Są małe różnice. Musimy zachować spokój, ale poprawić kwestie podstawowe w swojej grze. Nie tylko w obronie, ale również w ataku. W Płocku oddaliśmy sporo strzałów, ale ich jakość pozostaje wiele do życzenia – tłumaczy szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Przed tygodniem Radomiak odniósł zwycięstwo w Radomiu. Podopieczni Mariusza Lewandowskiego nie rozegrali wielkiego spotkania. Zwyciężyli 1:0.
– Zrobili to z pełną świadomością. Pojechali zagrać na zero z tyłu. Udała im się ta sztuka. Zdobyli bramkę po wyrzucie z autu. Taka jest piłka. Nie potrzeba nie wiadomo jakich akcji, czasami wystarczy szczęście. Zapracowali na nie. Obie drużyny miały sytuacje. Kto kogo trafi, ten jest w lepszej sytuacji. Każdy mecz jest inny. Oni u siebie grają inaczej. Zdobyli dziewięć punktów w trzech meczach. Mają doświadczonych zawodników, którzy przeżyli swoje w poprzednim sezonie – przekonuje Leszek Ojrzyński.
Latem do zespołu z Radomia trafił syn trenera Korony – Jakub, który został wypożyczony z Liverpoolu. Do tej pory nie dostał jeszcze swojej szansy. Pojedynek ojciec-syn na pewno jest bardzo dużym smaczkiem nadchodzącej rywalizacji.
– Wiem sporo o Radomiaku, ale nie od syna. Nie wychowuję konfidentów w domu. Nigdy go nawet o to nie podpytywałem. Taką mam etykę pracę. To jego klub. Będzie chciał zrobić wszystko, aby Radomiak wygrał. Mierzyłem się już z nim w lidze i Pucharze Polski, kiedy był w Legii. On wtedy tylko trenował z jedynką. Teraz jest w seniorskiej piłce. Radom to gorący teren. Można tam wygrać. Byłem na ich meczu z Górnikiem, gdzie goście wywieźli trzy punkty – tłumaczy trener „żółto-czerwonych”.
Starcia kielecko-radomskie mają swoją bogatą historię. W poprzednim wieku zyskały status „Świętej Wojny”. W poprzednich sezonach, kiedy Korona grała na najwyższym szczeblu dla kibiców bardzo ważne były mecze z Wisłą Kraków. Teraz taką rolę mogą odgrywać spotkania z Radomiakiem.
– Sytuacja się trochę uspokoiła. Pamiętam, że pierwszy sparing z nimi, jeszcze w zimie, graliśmy na boisku między blokami. W stronę naszych zawodników latały śnieżki. Kibice nie wytrzymali. Przy ostatnich dwóch okazjach było spokojniej. Znam historię tych pojedynków. Wiem, co działo się w latach 80. i 90. Zawodnicy są świadomi tego, że to ważne spotkanie dla kibiców. W naszej sytuacji każde spotkanie jest mega ważne. Trzeba zachować zimną głowę, aby niepotrzebnie się nie zagrzać. Nie możemy pójść na hura. Musimy poprawić pewne rzeczy. Nie może być tak, jak w Płocku – kwituje Leszek Ojrzyński.
Sobotni mecz w Radomiu rozpocznie się o godz. 12.30 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.