SPORT
Ojrzyński: Musimy pokazać, że jesteśmy fighterami, bo ostatnio tego brakowało
W niedzielę ostatni mecz w sezonie regularnym rozegra Korona Kielce. W 34. kolejce Fortuna I Ligi zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Tychy. – Jesteśmy myślami przy barażach, ale nie zamierzamy niczego odpuszczać – mówi Leszek Ojrzyński, trener kieleckiego zespołu.
Spotkanie nie będzie miało większej stawki. „Żółto-czerwoni” na pewno zakończą ligę na czwartym miejscu i o elitę powalczą w barażach. Ekipa ze Śląska nie ma już szans na szóstą lokatę. W niedzielę trener Leszek Ojrzyński oszczędzi zapewne kilku zawodników przed czwartkowym starciem z Odrą Opole. Będzie to swego rodzaju poligon doświadczalny.
– Mamy jeszcze dwa treningi. Po piątkowych zajęciach odkryjemy wszystkie karty. To nie jest do końca mecz o nic. Zawsze trzeba się godnie prezentować. Walka musi być na każdej gierce treningowej, a co dopiero w meczu ligowym. Stawką będą tylko trzy punkty. W tabeli nie dojdzie do zmiany. To etap przygotowań do najważniejszego spotkania, które nastąpi w czwartek. Pewni zawodnicy muszą otrzymać minuty. Niektórych sprawdzimy pod troszkę innym kątem. Jest za wcześnie, aby przyklepać pewne rzeczy na sto procent. Chłopcy, którzy wyjdą na boisko musza pokazać charakter. Nie jest powiedziane, że nie zobaczymy ich ponownie w czwartek – wyjaśnia trener Leszek Ojrzyński.
W niedzielnym spotkaniu zapewne oszczędzani będą zawodnicy, którzy są zagrożeni zawieszeniem za nadmiar kartek. Wśród nich są m.in. Dawid Błanik, Piotr Malarczyk, Filipe Oliveira, czy Kyrło Petrow. Ostatni z nich do Tychów na pewno nie pojedzie, bo ostatnio miał problem z mięśniem dwugłowym uda.
– Liczymy na tych chłopaków, którzy wybiegną na boisko. Musimy zabezpieczyć pewne rzeczy przed barażami. Nie ma sensu wystawiać wszystkich, którzy są zagrożeni. Zobaczymy, jak będzie. Petrow jest na dobrej drodze, aby pomóc nam w barażach – tłumaczy Leszek Ojrzyński.
Niedzielny mecz będzie zatem jak poligon doświadczalny.
– To będzie poligon i najlepszy trening. W okresie przygotowawczym tak mówi się o sparingach. Dla nas to przygotowanie do spotkania z Odrą. Niektórzy zawodnicy będą nas też reprezentować w czwartek. Nie mamy 30-osobowej kadry. Wiemy, że to nie będzie łatwe spotkanie. Tychy grają u siebie, pożegnalny mecz przed własną publicznością. Nie położą się przed nami. Musimy zrobić tak, aby wygrać. Dzięki temu będziemy pracować w lepszych humorach – przekonuje szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Za Koroną dwie kolejne porażki. Ewentualna trzecia może jeszcze mocniej wpłynąć na morale zespołu. Z drugiej strony, niedzielne starcie nie ma najmniejszego znaczenia. Najważniejszy jest czwartkowy półfinał z Odrą Opole na Suzuki Arenie.
– Porażka może zaszkodzić, ale nie musi. Myślami jesteśmy przy czwartku, ale chcemy wyciągnąć dużo z meczu w Tychach. Nie możemy odpuszczać. Jeśli tak będzie, to przydarzy nam się trzecia porażka. Baraże są jak puchary. Nie raz widzieliśmy, że ekstraklasowicz przyjeżdżał do drużyny z trzeciej ligi i przegrywał. U nas nie ma aż tak dużej przewagi. To jest wyrównany poziom. Jak zaczynaliśmy, to mówiliśmy, że mamy czternaście finałów. To tylko gadanie. Finał jest jeden. Takie mecze dopiero przed nami. Mamy spotkanie z Odrą. To, co było wcześniej nie jest takie ważne. W swojej pracy wygrywałem tak ważne mecze, a kilka dni wcześniej przegrywałem z tymi drużynami w lidze. To jest piękne w pucharach. Nie uważamy się za słabszych od Odry. Ostatnio przegraliśmy, ale wiemy, co musimy poprawić. Wierzymy w nasz sukces. Musimy pokazać, że jesteśmy fighterami, bo ostatnio tego brakowało – zakończył szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Niedzielny mecz w Tychach rozpocznie się o godz. 12.40 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.