SPORT
Ojrzyński: Gramy o „sześć punktów” i przewagę psychologiczną
Przed Koroną Kielce najważniejsze spotkania sezonu. W ostępie czterech dni rozegra dwa mecze z bezpośrednimi rywalami w tabeli. W sobotę na swoim terenie podejmie Arkę Gdynia. – Wiemy, że to może być kluczowy mecz, chociaż zostało jeszcze sześć kolejek – przekonuje Leszek Ojrzyński, trener kieleckiego zespołu.
W sobotę dojdzie do spotkania dwóch niepokonanych drużyn w 2022 roku. Arka ma jednak lepszy bilans, bo wygrała siedem z ośmiu spotkań, jedno zremisowała. Korona pięć razy dzieliła się punktami i odniosła trzy zwycięstwa. Gdynianie zajmują trzecie miejsce w tabeli. Mają 51 punktów – o dwa punkty więcej od czwartych kielczan. Obie drużyny liczą się w grze o drugie miejsce, które jest premiowane bezpośrednim awansem do PKO Ekstraklasy. Obecnie zajmuje je Widzew Łódź.
– To, co było w poprzednich meczach jest już nieważne. Zbieramy siły, aby przechytrzyć Arkę. To nie tylko niepokonany zespół, ale również najlepiej punktujący. Każda seria się kończy. My chcemy ją zastopować. Jeśli myślimy o bezpośrednim awansie, to musimy punktować maksymalnie – wyjaśnia Leszek Ojrzyński.
– Ten mecz może okazać się kluczowy, ale przed nami jeszcze sześć kolejek. Gramy u siebie. Musimy zniwelować ich atuty. Mają bardzo dobrych zawodników, ale u nas jest podobnie. Musimy pokazać charakter. To, że walczymy o drugie miejsce. Wiemy, że o nim może zdecydować punkt, a może nawet jedna bramka – uzupełnia szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Sobotnie spotkanie na Suzuki Arenie będzie miało dodatkowe podteksty. W przeszłości Leszek Ojrzyński pracował w Arce, prowadząc ją do Pucharu i Superpucharu Polski. Trenerem gdynian jest doskonale znany w Kielcach Ryszard Tarasiewicz.
– Spędziłem tam bardzo miłe chwile, podobnie jak Rysiek w Kielcach. Będzie okazja do spotkania i rozmowy. To jednak historia. Mile wspominam swój pobyt w Gdyni. Dwa razy zagraliśmy na Stadionie Narodowym, zdobyliśmy Superpuchar, stoczyliśmy dwumecz w Europie. Teraz stajemy po przeciwnej stronie. Przeciwko Arce grałem już jednak w Wiśle. Wówczas zremisowaliśmy po golu w ostatnich minutach – tłumaczył szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Przed hitem 29. kolejki Korona ma problemy. W ostatnich dniach kilku zawodników musiało zmagać się z grypą. Trudno wyrokować w jakim składzie rozpoczną „żółto-czerwoni”. Jedno jest pewne. Kielczanie, aby pozostać w grze o bezpośredni awans, muszą wygrać.
– Każdy mecz jest trudny. Kiedy gramy z bezpośrednim przeciwnikiem, to mówi się, że to mecz o sześć punktów. Na szali jest też przewaga psychologiczna. Stawka jest wyższa. Arka i Widzew też znają ją doskonale. Skupiamy się na sobie, na najbliższym spotkaniu. Później będziemy wiedzieć więcej rzeczy. na razie nie zaprzątam sobie tym głowy – przekonuje Leszek Ojrzyński.
W kieleckim klubie liczą na dobrą frekwencję. Ta w ostatnich miesiącach pozostawiała wiele do życzenia.
– Kibice są dwunastym zawodnikiem. Wiemy, że naszych fanów stać na głośny doping. Zawodnicy odczuwają to wsparcie, gra nabiera tempa, a przeciwnik może być stłamszony. Już niejedno takie spotkanie widziałem na Suzuki Arenie. Chciałoby się, aby nasza gra poniosła kibiców. Czasami jest potrzebny impuls. Fajnie byłoby, żeby przyszło sześć tysięcy widzów. To bardzo ważne spotkanie. Liczymy na ich pomoc – kwituje Leszek Ojrzyński.
Sobotni mecz Korona – Arka na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 12.40 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.