SPORT
Ojrzyński: Cierpieliśmy z pełną premedytacją
Niekorzystna passa Korony Kielce trwa. W sobotę nie wygrała siódmego meczu z rzędu. – W ostatnich meczach pod względem punktowym wygląda to słabiutko – przyznał Leszek Ojrzyński po porażce w Częstochowie.
Korona miała określony plan na starcie z liderem. Było nim zamurowanie się na własnej połowie, bieganie i przeszkadzanie. To zdawało egzamin do 60. minuty. W niej Roberto Corral sprokurował karnego, którego wykorzystał Ivi Lopez. Podopieczni Marka Papszuna dowieźli skromne prowadzenie do końca.
– Dla Rakowa były to bardzo ważne punkty. My potrzebujemy ich jeszcze bardziej. Oni w walce o mistrzostwo, my o utrzymanie. Realizowaliśmy swój plan. Cierpieliśmy z pełną premedytacją. W pierwszej połowie było groźniej pod naszą bramką, ale to w niej zachowaliśmy czyste konto. W drugiej rywale oddali jeden celny strzał z rzutu karnego. Czekaliśmy na swoją szansę po stałym fragmencie. Przy czterech rzutach rożnych, trzy razy doszliśmy do głowy. Po jednym z nich… dostaliśmy karnego. Nasz zawodnik był przytrzymywany, później miał pretensje do sędziego i efekcie zabrakło mu dwóch metrów, żeby być ustawiony bliżej środka. Starał się kopnąć w piłkę, ale trafił w nogę. Przy jednym rzucie wolnym słupek uratował gospodarzy. Niestety, dalej musimy czekać na przełamanie – powiedział Leszek Ojrzyński.
Szkoleniowiec wyjawił również powody nieobecności Kyryło Petrowa. Ukrainiec ma nie tylko problemy ze ścięgnem Achillesa, ale również infekcję gardła.
W przyszłą sobotę Korona podejmie Piasta Gliwice.