SPORT
Ojrzyński: Biorąc pod uwagę statystki, zagraliśmy najlepiej w sezonie. Wolicjonalnie mogliśmy więcej
– Nie popisaliśmy się, ale biorąc pod uwagę statystyki, zagraliśmy najlepiej. Tylko dwa rzuty karne załatwiły to spotkanie, czy utrudniły nam powrót, bo mogliśmy walczyć. Ale widocznie byliśmy słabsi – powiedział Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce, po wysoko przegranym spotkaniu w Białymstoku.
Korona przegrała „żółto-czerwone” derby 1:4. Kielczanie rozegrali dobrą pierwszą połowę. W niej na prowadzenie, po zachowaniu nie fair play, wyszła Jagiellonia. Gospodarze „oddali” jednak gola kielczanom, a na listę strzelców wpisał się Jakub Łukowski. Po przerwie podopieczni Leszka Ojrzyńskiego sprokurowali dwa rzuty karne po zagraniach ręką, a na gole zamienili je Marc Gual i Fiodor Czernych. W końcówce wynik ustalił Jesus Imaz.
– Szacunek dla gospodarzy za to, jak zareagowali przy pierwszej zdobytej bramce. Wybiliśmy piłkę na aut z premedytacją widząc, że jeden z zawodników leżał. Zagrali, zdobyli gola. Rozmawialiśmy o tym zdarzeniu, Jagiellonia z duchem fair play oddała nam bramkę – powiedział Leszek Ojrzyński.
– Jeśli chodzi o nasza drużynę, pierwszą połowę rozegraliśmy piłkarsko najlepiej spośród dotychczasowych spotkań. Mieliśmy pięć celnych strzałów, dużo stałych fragmentów gry, a mimo to bramkę zdobyliśmy po oddaniu przez gospodarzy pola – tłumaczył szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Na początku drugiej części gospodarze wywalczyli rzut karny. W przypadkowej sytuacji Kyryło Petrow zagrał ręką w swoim polu karnym. Zrobił nieznaczny ruch łokciem w kierunku piłki. Sędzia długo analizował tę sytuację z kolegami z wozu VAR.
– Ja bym tego nie zagwizdał, ale nie jestem arbitrem. To był trzeci, a potem czwarty karny po zagraniu ręką... Nagle z 1:1, gdzie mieliśmy szanse na zwycięstwo, robi się 1:3 i trzeba gonić. Cisnęliśmy w pewnym momencie, mieliśmy strzały, które były blokowane albo bronione, piłka kotłowała się w polu karnym, ale nadziewaliśmy się na kontry – tłumaczył Leszek Ojrzyński.
Po przerwie Korona grała jednak słabiej. Jagiellonia zdecydowanie przejęła kontrolę.
– Tym razem pod względem piłkarskim odnotowaliśmy 20 strzałów, 10 rzutów rożnych, ale wolicjonalnie mogliśmy więcej. Gospodarze grali więcej wślizgiem, faulami. W kluczowych momentach brakowało nam doświadczenia. Ponadto zmiany po raz kolejny nie wniosły tego, czego chcieliśmy. Nie mieli łatwo, bo przegrywaliśmy, ale oczekujemy, że zmiennicy coś dołożą. Nie popisaliśmy się, ale biorąc pod uwagę statystyki, zagraliśmy najlepiej. Tylko dwa rzuty karne załatwiły to spotkanie, czy utrudniły nam powrót, bo mogliśmy walczyć. Ale widocznie byliśmy słabsi – zakończył Leszek Ojrzyński.
W przyszłą niedzielę Korona zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.