SPORT
Ojrzyński: Bartek przesiedział dwa mecze, ale okazał się pojętnym uczniem
– Gratuluję moim zawodnikom i dziękuję kibicom. W drugiej połowie cierpieliśmy, ale oni wykrzesali z nas dodatkowe siły – powiedział Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce, po wygranym 3:1 meczu ze Śląskiem Wrocław.
„Żółto-czerwoni” zaliczyli bardzo dobrą pierwszą połowę, w której zamknęli Śląska na jego połowie. W pełni zasłużenie prowadzili 2:0 po golach Bartosza Śpiączki i Jakuba Łukowskiego. Rywale złapali kontakt tuż po wznowieniu. Wrocławianie przejęli inicjatywę. Korona ograniczyła się do destrukcji, a decydujący cios zadała dopiero w doliczonym czasie.
– Przez dziesięć minut byliśmy w polu karnym przeciwnika. Oni w tej części nie oddali żadnego celnego strzału, my trzy. Popełnialiśmy jednak błędy przy stałych fragmentach. Powinniśmy bardziej wykorzystać przewagę wzrostu. Druga połowa była diametralnie inna. Szybko zostaliśmy skontrowani. Zrobiło się niebezpiecznie. Nie mieliśmy już sił do wysokiego pressingu. Do przerwy przebiegliśmy sześć kilometrów więcej od rywali, a przecież mieliśmy większe posiadanie piłki. Śląsk ma doświadczony środek. Ich zawodnicy trzymali spokój. Dobrze zmieniali ciężar gry. Próbowali nas gonić bokami, ale dobrze przystopowaliśmy ich zmianą ustawienia. Było gorąco, bo byliśmy blisko swojego pola karnego. Wykonaliśmy super pracę. Cieszymy się, że na koniec gola dali nam zmiennicy. Jeden rzucał aut, a drugi zaliczył asystę – wyjaśniał Leszek Ojrzyński.
Korona nie zaliczyła udanego wejścia w drugą część. Mogła uniknąć nerwówki.
– To już historia. Żal i pretensje są inne, bo zawodnicy odrobili to heroiczną postawą w defensywie. Uczymy się ekstraklasy. Punkty musimy zdobywać trochę inaczej. Nie da się utrzymać równego poziomu przez 90 minut. Czasami moment zawahania, dekoncentracja powodują problemy. Zawsze będą niedociągnięcia. Będziemy starać się to wszystko poprawić – tłumaczył szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Po raz kolejny bardzo dużo dali zmiennicy. W końcówce nerwów było już mniej.
– Zawsze wymagam więcej. Zmiennicy mieli współudział przy ostatnim goli. Pewne rzeczy można było ułożyć inaczej. Dla mnie czasami rezerwowi są ważniejsi. Można przegrywać i nadrobić. Każdy ma swoją rolę do spełnienia. Czasami ktoś z pełną świadomością usiądzie na ławce – wyjaśniał Leszek Ojrzyński.
MVP spotkania został Bartosz Śpiączka, który strzelił dwie bramki. Napastnik znakomicie pracował w obronie.
– Bez dwóch zdań. To zawodnik meczu. Świetnie harował w defensywie. Jeśli tak będzie grał, to jest górna półka. Życzę mu, żeby dalej tak pracował. Takimi występami nikt nie zabierze mu placu. Jest duża rywalizacja. Pierwsze dwa spotkania przesiedział, bo uczył się pewnych rzeczy. Uczniem jest pojętnym, bo to wszystko pokazał w tym meczu – zakończył trener „żółto-czerwonych”.
Korona rozegra kolejny mecz w sobotę. Jej rywalem na wyjeździe będzie Lechia Gdańsk.