SPORT
Nowak: Na boisku byli wojownicy
– Brawa dla chłopaków za heroiczną walkę oraz to, jak wytrzymali trudy tego spotkania – powiedział Dominik Nowak, trener Korony Kielce, po zwycięstwie nad ŁKS-em Łódź.
„Żółto-czerwoni” wygrali 1:0 po golu Grzegorza Szymusika z 73. minuty. Wcześniej przetrwali napór przyjezdnych, którzy stwarzali lepsze wrażenie. Jednak obie strony miały swoje okazje bramkowe.
– Pierwszym, fantastycznym podsumowaniem są słowa Pawła Golańskiego po meczu w szatni. Widzieliśmy drużynę zmotywowaną. Zawodników, którzy posiadają jakość piłkarską, ale byli to przede wszystkim wojownicy. Te trzy czynniki zaważyły na tym, że wygraliśmy – wyjaśniał Dominik Nowak.
– To spotkanie miało różne momenty. Sytuacje bramkowe były z obu stron. Zaczęliśmy zbyt bojaźliwie. Oddaliśmy zbyt dużo pola rywalom. Później zaczęliśmy tworzyć sytuacje. W następnym momencie to my ustabilizowaliśmy grę, przenieśliśmy ją na połowę ŁKS-u. Później poszła kontra rywali. Tym razem to nas uratował słupek – tłumaczył szkoleniowiec kieleckiego klubu.
– W drugiej części staraliśmy się grać agresywnie w środkowej strefie. Poznaliśmy ich walory. Odpowiedzieliśmy golem. Udało nam się utrzymać, co jest najcenniejsze. Brawa dla chłopaków za heroiczną walkę oraz to, jak wytrzymali trudy tego spotkania. W środę mieliśmy ciężki pojedynek ze Stomilem, później podróż. To wszystko nas kosztowało. Musimy patrzeć na to pokornie. Jest fajnie, ale niedziela i poniedziałek to regeneracja, bo przed nami kolejny bój – wyjaśniał dalej.
W sobotnim meczu zabrakło Michała Koja, którego z gry wyłączył uraz.
– Mógł zagrać na odpowiedzialność. Mogłoby nic się nie stać. Gdyby jednak coś się wydarzyło, to zabrakłoby go na dwa, trzy miesiące. Powinien być gotowy już na kolejne spotkanie. Będzie jednak monitorowany na bieżąco – skwitował Dominik Nowak.
Korona z kompletem piętnastu punktów przewodzi pierwszoligowej stawce. ŁKS traci do niej już siedem „oczek”. Kielczanie w piątek zagrają na wyjeździe z Resovią (godz. 18).