SPORT
Nocne fajerwerki nie przeszkodziły Koronie. Ojrzyński: Jak na wojnie. Nie śpisz, ale trafiasz do celu
– Musieliśmy dać sobie radę. Tak jak na wojnie. Ludzie nie śpią, a potrafią strzelić. Koszt energetyczny tego spotkania był bardzo wysoki – powiedział Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce, po zwycięstwie w Radomiu.
Sobotni mecz nie zachwycił pod względem poziomu gry. Było dużo walki. Korona skupiła się przede wszystkim na destrukcji. W 35. minucie „żółto-czerwoni” przeprowadzili pierwszą składną akcję, która od razu zakończyła się golem. Na listę strzelców wpisał się Bartosz Śpiączka. W 83. minucie gospodarze popełnili błąd przy wyprowadzeniu piłki, a gola po ładnym strzale zdobył Dawid Błanik.
– Wspaniały dzień dla nas. Nie zaczął się dobrze. Mieliśmy fajerwerki o pierwszej i trzeciej w nocy. Trochę zaburzyły naszą noc. Graliśmy defensywnie. To było catenaccio. Zagęściliśmy środek pola. Szukaliśmy szans w kontratakach i po stałych fragmentach. Szacunek dla chłopaków, bo dobrze przesuwali, cierpieli w obronie. Radomiak zagrażał nam tylko po stałych fragmentach. Cieszymy się. Niektórzy mówią o tych meczach „Święta Wojna”. Jesteśmy zadowoleni, że udało wygrać. Są lekkie narzekania na urazy. Musieliśmy trochę pobiegać. Trzeba było być cały czas skoncentrowanym. To było widoczne. Te trzy punkty dają nam duży zastrzyk tlenu, ale z 10 punktami nic wielkiego nie zrobimy. One nie dają jeszcze utrzymania – powiedział Leszek Ojrzyński.
Korona z 10 punktami na koncie zajmuje 6. miejsce. W przyszłą niedzielę zagra u siebie z Pogonią Szczecin. We wtorek czeka ją wyjazd do Rzeszowa na mecz ze Stalą w pierwszej rundzie Pucharu Polski.