SPORT
Miesiąc prawdy PGE VIVE. Na początek domowy hit z Telekomem Veszprem
Listopad będzie bardzo intensywny dla szczypiornistów PGE VIVE. Kielczanie w najbliższych czterech tygodniach rozegrają pięć spotkań w Lidze Mistrzów. Na początek tego maratonu czeka ich domowa rywalizacja z Telekomem Veszprem. Sobotni pojedynek w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 15.
Podopiecznym Tałanta Dujszebajewa listopadowe dni upłyną pod znakiem czterech pojedynków z ostatnimi finalistami Ligi Mistrzów: Telekomem Veszprem i Vardarem Skopje. Ten okres zamknie domowa potyczka z Mieszkowem Brześć.
– Przed nami pięć arcyważnych meczów. Moim zdaniem, możemy pozwolić sobie w nich tylko na jedną porażkę, jeśli chcemy dalej liczyć się w walce o czołowe miejsca w grupie. Jeszcze lepiej byłoby wygrać wszystko. Ta część sezonu jest bardzo ważna. Spotkanie z Veszprem to dopiero pierwszy krok – wyjaśnia Romaric Guillo, obrotowy PGE VIVE.
Trudno nie zgodzić się z Francuzem. Sytuacja w tabeli grupy B jest bardzo ciekawa. Z dziewięcioma punktami na koncie prowadzi THW Kiel. Trzy "oczka" mniej zgromadziły: Telekom Veszprem, Vardar Skopje i Montpellier. PGE VIVE jest piąte, ale traci do wymienionej trójki zaledwie punkt. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa ciągle mają spore szansę na zajęcie dwóch czołowych lokat, które oznaczają teoretycznie łatwiejszą drogę w fazie pucharowej.
PGE VIVE na początek czeka rywalizacja z Telekomem Veszprem – rywalem, którego przedstawiać nikomu nie trzeba. Mistrzowie Węgier po raz dwudziesty piąty przystąpili do rozgrywek Ligi Mistrzów z jednym celem, jakim jest końcowe zwycięstwo. Klub z Veszprem był kilka razy o krok od spełnienia marzeń. Po raz ostatni w czerwcu tego roku. Podopieczni Davida Davisa musieli uznać jednak wyższość Vardaru Skopje. Trzy lata wcześniej marzenia o końcowym triumfie po niezapomnianym finale zabrało im PGE VIVE.
– Veszprem to świetna drużyna, ale nie jesteśmy od nich gorsi. W naszych ostatnich starciach, wynik był otwarty do końca. O końcowym rezultacie decydowały niuanse, brak szczęścia. Mamy nadzieję, że w ten weekend uśmiechnie się do nas szczęście. Gramy u siebie, przed własną publicznością. Nasi kibice będą naszym ósmym zawodnikiem. W kluczowych momentach będą nieść nas do przodu. Tego potrzebujemy. Straciliśmy już trochę punktów w tegorocznej edycji, dlatego musimy wygrywać, szczególnie grając u siebie – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, prawy rozgrywający "żółto-biało-niebieskich".
David Davis, trener drużyny z Veszprem, na każdej pozycji ma kłopot bogactwa. Tylko tego lata klub zasilili m.in. uznani w europejskim handballu rozgrywający: Rasmus Lauge Schmidt (ostatnio Flensburg) i Vuko Borozan (Vardar Skopje), czy brazylijski specjalista od defensywy – Rogerio Moraes Ferreira (Vardar).
– Mimo kilku zmian, ich gra nie uległa zmianie. Mają kilka zagrywek, które grają systematycznie. Wychodzi na to, że możesz mieć pięć rozwiązać taktycznych w ofensywie i wygrywać mecz. Stoją twardo w obronie, grają sześć-zero. Do tego dochodzi kilka rotacji do defensywy – opisuje rywala Krzysztof Lijewski.
– To jednak też ludzie, żadne maszyny. Mają świetną kadrę, na każdej pozycji kilku wartościowych zawodników. Obojętnie kto będzie grał, to wniesie coś od siebie. W tym sezonie przegrali już dwa spotkania, a to pokazuje, że im też zdarzają się słabsze dni. Kluczem będzie wykorzystanie naszych szans. Spotykają się drużyny na podobnym poziomie, więc trudno będzie się zaskoczyć. Myślę, że kluczową sprawą będzie forma bramkarzy – uzupełniał prawy rozgrywający "żółto-biało-niebieskich".
Sobotni mecz PGE VIVE Kielce – Telekom Veszprem w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 15. Na antenie naszego radia przeprowadzimy transmisję z tego spotkania łączoną z wejściami z Suzuki Areny, gdzie równolegle swój mecz będzie rozgrywać Korona Kielce, która zmierzy się z Zagłębiem Lubin.