SPORT
Malarczyk o niemieckich rządach w Koronie: To był żart. Teraz potrzeba czasu na odbudowę
Działacze i kibice Korony Kielce pokładają duże nadzieje w transferze Piotra Malarczyka. 30-letni stoper ma wnieść dużo spokoju w szeregach defensywnych, ale również charakter do szatni. – Zdaję sobie sprawę, że zawsze patrzyło się tutaj inaczej na moją osobę – przyznaje wychowanek "żółto-czerwonych".
Dla środkowego obrońcy, który spędził ostatnie dwa sezony w Piaście Gliwice, to trzecie podejście do pierwszej drużyny Korony, w której grał w latach 2009-2015 oraz 2018-2019. Łącznie uzbierał 155 występów i strzelił osiem bramek.
– To były dwa różne pobyty. Pierwszy był bardzo długi, z zachowaniem ciągłości. Byli różni trenerzy, dochodziło do perturbacji właścicielskich. Było lepiej i gorzej. Oczywiście, ten najlepszy czas to okres "Bandy Świrów". Były dobre wyniki, ale też pozytywna otoczka wokół klubu, tego jak był postrzegany w Polsce. Wszyscy utożsamiali się z drużyną, mówili o niej przede wszystkim dobrze – wspomina Piotr Malarczyk.
Dzięki dobrym występom w Koronie, stoper zapracował na transfer do angielskiego Ipswich Town. Tam nie zdołał przebić się do składu i wrócił do Polski, podpisując kontrakt z Cracovią. Następnie zasilił szeregi Korony, zarządzanej już przez niemieckich właścicieli.
– Jeśli chodzi o ten okres... Dalej jestem zawodnikiem i nie mnie oceniać pewne rzeczy, ale to był żart. Sprowadzając inwestora nikt nie jest w stanie przewidzieć pewnych rzeczy. Nie da się ich uniknąć. Niektóre sytuacje, które miały miejsce w tym czasie, były kpiną – mówi Piotr Malarczyk.
– Teraz jesteśmy w innym położeniu. To, co dzieje się wokół Korony, wynika z tego, co działo się w poprzednich latach. Lekką ręką zostało zepsute to, co funkcjonowało stabilnie. Raz lepiej, raz gorzej, ale Korona nie schodziła poniżej pewnego poziomu. Pod względem sportowym i wizerunkowym. Posuć jest łatwo. Odbudowanie zaufania kibiców, dobrego imienia, odpowiedniej prasy będzie wymagało czasu – uzupełnia 30-letni obrońca.
– Teraz w klubie pozmieniało się dużo. Nie jest tak, że przyszedł nowy właściciel i od razu będzie dobrze. Wiadomo, że kibice z klubem są na dobre i złe, ale każdy ma swoją granice wytrzymałości. Niektórzy mieli już dość. Teraz rolą zawodników, prezesa, dyrektora sportowego, działu marketingu i wszystkich innych związanym z klubem jest to, aby to wszystko odbudować. Musimy wrócić do postrzegania Korony w regionie i Polsce jako klubu, który funkcjonuje na zdrowych zasadach. Jestem tu kilka dni, ale to wystarczająco, aby dostrzec pewne rzeczy, które pozwalają twierdzić, że wszystko jest na odpowiednich torach – kwituje Piotr Malarczyk.