SPORT
Malarczyk: Jeśli ktoś zacznie z jednym z nas, to musi liczyć się z całą Koroną
Po całonocnej podróży piłkarze Korony Kielce wrócili do Polski po dwutygodniowym zgrupowaniu w Belek. – To był bardzo owocny czas, spędzony na ciężkiej pracy – mówi Piotr Malarczyk, obrońca „żółto-czerwonych”.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego rozegrali w Turcji cztery mecze kontrolne. Wygrali z rumuńską Universitateą Cluj 6:0 i kazachskim FK Aktobe 3:0. Przegrali z rosyjskim FK Orenburg 1:2 oraz duńskim Vendsyssel FF 2:3.
– Z tych meczów można wyciągnąć bardzo dużo wniosków. Nie uniknęliśmy mniejszych czy większych problemów – zarówno zdrowotnych i organizacyjnych. Nie mamy jednak wpływu na warunki pogodowe. Musieliśmy się dostosować. To zgrupowanie trzeba zapisać na duży plus – tłumaczy Piotr Malarczyk.
„Żółto-czerwoni” nieźle spisali się w ofensywie, zdobywając aż 12 bramek.
– To na pewno cieszy. Było nie tylko dużo bramek, ale również sytuacji. Może poza ostatnim spotkaniem z Duńczykami. W pierwszym meczu z Rosjanami szwankowała nam jeszcze skuteczność. Sztab szkoleniowy ma dużo rzeczy do analizy. Na pewno będzie jeszcze czas, aby poprawić to, co szwankowało – wyjaśnia środkowy obrońca.
Kielczanie otrzymali od sztabu szkoleniowego wolny weekend. Później pozostanie im dwa dni do meczu ze Stomilem Olsztyn.
– Czternaście dni obozu to bardzo długo. One zwykle trwają troszeczkę krócej. Zmęczenie było widać w ostatnim sparingu. Nogi i głowa nie podawały. Po krótkim odpoczynku możemy dokręcić śrubę pod względem taktycznym, bardziej pod najbliższego przeciwnika. Jeśli ktoś ma drobne urazy, to może je wyleczyć. Czekamy na pierwsze spotkanie, bo siedem przygotowań to bardzo długo – wyjaśnia Piotr Malarczyk.
– Mam nadzieję, że wysoką formę będziemy mieć już od pierwszego meczu. Celujemy w ten czas. To nie jest początek sezonu. Nie będzie miejsca, gdzie mamy coś do nadrobienia. Rozmawialiśmy ze sobą. Przed nami czternaście finałów. Każdy z nas zna końcowy cel i wie, co trzeba zrobić, aby go osiągnąć – uzupełnia wychowanek „żółto-czerwonych”.
W Turcji coraz mocniej było widać rękę Leszka Ojrzyńskiego.
– Znam trenera i wiedziałem jak pracuje. Pojedyncze odprawy, czy słowa na treningów, to tylko potwierdziły. Widać po chłopakach, że szybko w nich zaszczepił najważniejsze cechy. Potwierdziło się to już na boisku w sparingu z Aktobe. Oczywiście, nie możemy pochwalać takich zachować, ale odpowiedzieliśmy jak rodzina, jedność. Teraz każdy musi liczyć się z tym, że jeśli zacznie z jednym z nas, to musi liczyć się z całą Koroną – kwituje Piotr Malarczyk.
W przyszłą sobotę Korona rozegra ostatni sparing z Zagłębiem Sosnowiec, który będzie zamknięty dla publiczności. Tydzień później wznowi pierwszoligowe rozgrywki od domowego meczu ze Stomilem Olsztyn (sobota, 26 lutego, godz. 12.40).