SPORT
Lijewski: Arpad załatwił nas w Veszprem i Arpad dołożył cegiełkę do zwycięstwa w Kielcach
Szczypiorniści PGE VIVE w ostatnim meczu fazy grupowej przegrali w Hali Legionów z Telekomem Veszprem 35:36. Gola na wagę cennych dwóch punktów i 2. miejsca kilkadziesiąt sekund przed końcem zdobył Manuel Strlek, były skrzydłowy kieleckiego klubu. – Taki jest sport i musiałem walczyć dla swojej drużyny. Cieszę się, że trafiłem, bo bardzo potrzebowaliśmy tych punktów – przekonywał po meczu chorwacki prawoskrzydłowy.
– "Manu", "Manu", dlaczego to zrobiłeś? – można by powiedzieć. Ale nie można mieć do niego pretensji, bo robi wszystko dla swojego aktualnego klubu i zachował się jak profesjonalista – mówił z lekkim uśmiechem na ustach rozgrywający kieleckiej drużyny, Krzysztof Lijewski.
Obie drużyny w pierwszej połowie postawiły na "handball na tak" i podczas jej trwania zdobyli aż 39 bramek. PGE VIVE prowadziło do przerwy 21:18.
– Można powiedzieć, że graliśmy bez obrony. Pewnie takie wysokie tempo podobało się kibicom, ale w tej części powinniśmy lepiej zaprezentować się w defensywie, wtedy ta przewaga mogła być wyższa – przekonywał Mateusz Jachlewski.
Kielczanie w sobotnim spotkaniu od pierwszej minuty nieźle wyglądali w ataku. Swoje zrobiła obecność na parkiecie Luki Cindricia. W drugiej połowie swoje zrobił jednak rewelacyjny golkiper wicemistrzów, Arpad Sterbik.
– Wydaje mi się, że byliśmy równorzędnym partnerem dla naszego przeciwnika. Zostawiliśmy na parkiecie dużo zdrowia i za to byliśmy chwaleni przez trenera po meczu, bo daliśmy z siebie 110%. Gdybyśmy wykorzystywali sytuacje sam na sam z bramkarzem, mogłoby być inaczej. Arpad załatwił nas w Veszprem i Arpad dołożył cegiełkę do zwycięstwa w Kielcach – wyjaśniał rozgrywający kieleckiego klubu, Krzysztof Lijewski.
– Pozostaje niedosyt. Nie dla tego, że prowadziliśmy do przerwy trzema bramkami, ale z takim zespołem przez 60. minut prowadziliśmy bój jak równy z równym. Finalnie czegoś zabrakło. Sterbik obronił bardzo ważne piłki, również w sytuacjach sam na sam. W pierwszej części Mikler spisywał się słabiej. Na pewno to było spotkanie walki, bardzo szybkie, pojawiły się błędy z obu stron. Szkoda, że nie wygraliśmy – tłumaczył Mateusz Jachlewski.
PGE VIVE zmagania grupowe zakończyło na 4. miejscu. To oznacza, że podopieczni Tałanta Dujszebajewa w 1/8 finału zmierzą się z Motorem Zaporożem lub PPD Zagrzeb (ostateczne rozstrzygnięcia poznamy przed 19.00 w niedzielę), a w ewentualnym ćwierćfinale ich rywalem będzie Paris Saint Germain.