SPORT
Liga nauczyła się Korony? „Chcemy mieć inicjatywę. Nie chcę od niej uciekać”
W grze Korony jest coraz mniej agresywnego pressingu i korzystania z szybkich ataków. Powód jest prostu – rywale oddają piłkę kielczanom.
Kamil Kuzera od kiedy objął posadę pierwszego trenera Korony Kielce mocno związał się ze słowami: rozwój, konsekwencja, jakość. Rzeczywiście, w ciągu już ponad roku pracy na ławce szkoleniowej ekstraklasowego zespołu jego ekipa zanotowała rozwój między innymi pod względem jakości, jednak nie potrafi wykazać konsekwencji w efektach tej ewolucji.
Pomimo utrzymania trzonu zespołu oraz solidnym wzmocnieniom, a także atrakcyjnej dla oka grze ligowa sytuacja Złocisto-Krwistych nie zmieniła się w porównaniu z wiosną minionej kampanii. Koroniarze nadal są mocno zaangażowani w walkę o utrzymanie. Czy to oznacza, że oponenci nauczyli się stylu Kuzery?
Słuszność tego stwierdzenia znajdziemy między innymi w ostatnich rywalizacjach z Zagłębiem Lubin, Legią Warszawa czy Górnikiem Zabrze, gdy rywale celowo, najczęściej po zdobyciu otwierającego gola, oddawali futbolówkę kielczanom, „zmuszając” ich do konstruowania ataku pozycyjnego.
– On jest elementem, gdzie trzeba mieć dużo jakości. Wiemy, w jakim momencie jesteśmy, ale chcemy mieć inicjatywę. Nie chcę od niej uciekać, bo nie, bo rozwój jest bardzo ważny. Możemy być pragmatyczni, to takie modne ostatnio słowo, korzystać z ataku szybkiego, ponieważ jest u nas na dobrym poziomie. Drużyny chcą nam oddawać piłkę, więc nie możemy się przed tym chować. Wracając do mecz z Zagłębiem, oprócz tego indywidualnego błędu, nie popełniliśmy ofensywnej asekuracji, nie mieliśmy kłopotów z fazą przejściową, ale nie zgadzało nam się to strukturalnie u góry, bo wykonywaliśmy rzeczy, których nie powinniśmy robić. Zaczęliśmy więc analizę od zadań, ale to nie jest tak, że komuś się nie chciało, przeszedł obok meczu. Emocje się zdarzają, jesteśmy ludźmi, natomiast kiedy opadną, wymagają poszukiwania rozwiązań i takich też szukamy – przyznał szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.
Głosy o problemach kielczan w elemencie konstruowania akcji namnożyły się po ostatniej konfrontacji z Lubinie. Koroniarze nie potrafili wykorzystać znacznej przewagi w posiadaniu piłki. Co jeszcze ciekawsze, akcje gości straciły pazur po 17. minucie, straconym goli i naprawdę obiecuącym początku.
– To był wypisz, wymaluj nasz mecz z Chorzowa. Weszliśmy w niego bardzo dobrze, ale to nas uśpiło. Powinniśmy być konsekwentni, w tym co robimy. Zaczęliśmy nagle szukać dziwnych, indywidualnych zagrań. Dziwnie reagowaliśmy na pasywną postawę Zagłębia. Tak naprawdę przydarzył nam się jeden błąd – dodał.