SPORT
Lettieri: dwa razy prowadziliśmy, ale nie mieliśmy kontroli nad tym meczem
- Takie jest życie. Pięć dni temu siedzieliśmy w tych samych miejscach i byliśmy bardzo zadowoleni z gry naszego zespołu. Dzisiaj natomiast jesteśmy troszeczkę zawiedzeni - powiedział po zremisowany 3:3 meczu z Sandecją Nowy Sącz, Gino Lettieri - trener Korony Kielce.
- Przez cały tydzień tłumaczyliśmy drużynie, ze to nie będzie łatwy mecz. Zawodnicy myśleli, że przez ostatnie spotkanie Sandecji w Szczecinie, to dzisiejsze będzie prostsze. Powtarzaliśmy, że Sandecja u siebie gra zupełnie inaczej niż na wyjazdach - wyjaśniał Lettieri.
- Nie jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Dwa razy prowadziliśmy, ale nie mieliśmy kontroli nad tym meczem i to nam się nie podobało. Tu widać różnicę między zespołami z topu, bo one nie straciłyby w takich sytuacjach bramek. Musimy wciąż walczyć o to, żeby osiągnąć miejsce w pierwszej ósemce - uzupełniał włoski szkoleniowiec Korony.
W 71. minucie samobójcze trafienie zaliczył Djibril Diaw. Ta bramka w większym stopniu obciąża jednak konto Zlatana Alomerovicia, który zanotował fatalne wyjście z bramki. Senegalski obrońca Korony dziesięć minut przed końcem zdołał się zrehabilitować i zaliczył trafienie, jak się okazało, na wagę punktu.
- Musimy sobie zanalizować trzecią straconą bramkę, ale wydaje mi się, ze bramkarz nie musiał wychodzić z bramki. Wszystkie gole w zasadzie sami sobie strzeliliśmy. Musimy jednak przyznać, że gospodarze zaprezentowali się bardzo dobrze. Praktycznie przez 90. minut biegali tak, jakby walczyli o życie. Więc z drugiej strony można być zadowolonym, że ten punkt zdobyliśmy. Sandecja była bardzo agresywna. Chciała nadrobić tę porażkę w Szczecinie. My natomiast popełniliśmy więcej błędów - podsumował Lettieri.
źródło: korona-kielce.pl