SPORT
Kuzera: Traciliśmy bramki w niedopuszczalny sposób
– Nie ma co się rozwodzić. Mecz nam kompletnie nie wyszedł – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce, po wysokiej porażce w Grodzisku Wielkopolskim.
„Żółto-czerwoni” zanotowali fatalny występ i zostali rozbici przez Wartę Poznań 1:5.
– Były momenty, w których wydawało się, że łapiemy swój rytm, ale wtedy oddawaliśmy bramki przeciwnikom. Gratulacje dla Warty. Wygrali zasłużenie. Mieliśmy za mało argumentów. Popełniliśmy za dużo błędów, aby móc cokolwiek wyciągnąć. Musi być refleksja, ale to jest też motywacja do cięższej roboty. Nic się nie zmieniło. Musimy zakasać rękawy i cisnąć tyle, ile się da – powiedział Kamil Kuzera.
Korona przegrywała do przerwy 0:3. Po przerwie fatalne błędy popełnili Adam Deja i Marceli Zapytowski. Młody golkiper „żółto-czerwonych” znów bronił niepewnie.
– Mamy wiele wniosków. Jako zespół popełnialiśmy dużo błędów. Musimy to przeanalizować. Stawiam sprawę jasno. Jesteś dobry, to grasz. Trzeba tak patrzeć, pod kątem chłopaków, którzy się starają i walczą o swoje miejsce. Sytuację Marceliego przeanalizujemy z trenerem Tkoczem, który odpowiada za bramkarzy – wyjaśniał szkoleniowiec kielczan.
Warta zneutralizowała Koronę. Po strzeleniu bramki na 2:0 mogła cofnąć się całym zespołem i czekać na kontrataki. Podopieczni Kamila Kuzery nie byli w stanie zdominować rywali w taki sposób, jak w meczach z Cracovią i Lechią.
– W całym tym spotkaniu mieliśmy momenty, w których wydawało się, że możemy wrócić do gry. Czegoś nam brakowało. Mamy się na czym zaczepić. Jednak sposób, w który traciliśmy bramki jest niedopuszczalny. Jeśli chcemy liczyć się w walce o utrzymanie, to musimy nazywać sprawy po imieniu. Walka trwa. Przegraliśmy. Nie powiem: dobrze. Ten zespół potrzebuje wsparcia. Dostaliśmy je od kibiców, którzy z nami przyjechali. Korona walczy do końca – tłumaczył Kamil Kuzera.
W przyszłą sobotę Korona zagra u siebie z Wisłą Płock.