SPORT
Kuzera: Niczego nie odkładamy na później, bo nie mamy na to czasu
– Bez względu na to, co zrobiliśmy w poprzedniej kolejce, jak nie popchnęliśmy zespołu do lepszej gry, to nie będzie nic znaczyło, jeśli nie powtórzymy tego w kolejnym spotkaniu – mówi Kamil Kuzera, trener Korony Kielce, przed wyjazdem do Wrocławia.
W poniedziałek „żółto-czerwoni” przerwali fatalną serię jedenastu meczów bez zwycięstwa. Po bardzo dobrej grze pokonali Cracovię 2:1. Kielczanie imponowali wybieganiem. Spotkanie kosztowało ich sporo sił, dlatego teraz możliwe są zmiany na niektórych pozycjach. Rezerwowi pokazali, że mocno walczą o swoje miejsce podstawowym składzie.
– Wiemy, co było dobre, a co słabsze w naszym wykonaniu. Być może coś zmienimy. Cieszę się z faktu, że rezerwowi dają nam jakość. Wcześniej, to było naszą bolączką. Teraz możemy robić zmiany i nie wpływają one negatywnie. Wręcz przeciwnie. Udaje nam się tym mądrze zarządzać. W ostatnim spotkaniu zabrakło tylko wisienki na torcie w postaci gola zmiennika, bo Bartek Śpiączka i Jacek Kiełb mieli swoje okazje. To jest drużyna. Umawialiśmy się na początku, że to będzie naszą siłą. Staramy się narzucać mocne tempo. Ono wymaga, aby korygować pewne rzeczy podczas spotkania. Nawet, jeśli teraz jest 21 czy 22, nie oznacza, że w kolejnym meczu nie zagra od początku. Mamy dodatkowego zawodnika, który nazywa się rywalizacja – wyjaśnia Kamil Kuzera.
W dwóch pierwszych spotkaniach rundy rewanżowej Korona zdecydowanie lepiej wygląda pod względem fizycznym. Zespół potrafi przyspieszań grę, zdecydowanie szybciej przemieszczać się również bez piłki.
– Troszeczkę zmieniliśmy metodykę treningu. Ze sztabem analizujemy każdy. Jestem przekonany, że będziemy szli jeszcze do góry w tych aspektach – przekonuje trener „żółto-czerwonych”.
– Najważniejszy jest sposób gry. To jest klucz. Choćbyśmy byli najlepiej przygotowani, to bez rozumienia gry przez zawodników, nic nie zdziałamy. Nawet z najlepszym trenerem przygotowania fizycznego. Skupiamy się na działaniach, które mamy. Przed nami cała liga. Udało nam się całkiem nieźle rozpocząć, ale najważniejsza rzecz jest taka, że dla nas każdy mecz jest na wagę złota. Bez względu na to, co zrobiliśmy w poprzedniej kolejce, jak nie popchnęliśmy zespołu do lepszej gry, to nie będzie nic znaczyło, jeśli nie powtórzymy tego w kolejnym spotkaniu. Zawsze musimy walczyć, jakby to był nasz ostatni mecz w karierze. Nie wybiegamy w przyszłość. Bierzemy to, co mamy na rozkładzie. Dla nas to jedyna szansa. Niczego nie odkładamy na później, bo nie mamy na to czasu. Musimy wyciskać wszystko, co możliwe z tej ligi – tłumaczy Kamil Kuzera.
W sobotę Korona zagra we Wrocławiu z jedenastym Śląskiem, który ma nad nimi osiem punktów przewagi. Na start rundy podopieczni Ivana Djurdjevicia przegrali u siebie z Zagłębiem Lubin 0:3. Na zespół spadła spora fala krytyki, ale w poprzedniej kolejce, dość nieoczekiwanie, pokonali na wyjeździe Pogoń Szczecin 2:0.
– Śląsk jest dobrym zespołem pod względem jakościowym. Mają kilku ciekawych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. To pokazał ich ostatni mecz. Co prawda bronili się, bo rywale mieli miażdżącą przewagę w posiadaniu. To był ich plan na Pogoń. Pewne rzeczy są jednak stałe. Mają swój sposób na granie. Kwestia, jakim wyjdą ustawieniem. Mamy swoje przemyślenia, jak próbować rozegrać ten mecz. Musimy być przygotowany na ich dwie, trzy formacje – wyjaśnia Kamil Kuzera.
– Chcemy jednak grać swoją piłkę. Pracowaliśmy nad tym przez cały okres, aby stworzyć optymalne warunki dla nas. Wiemy, w których momentach, możemy grać wysoko, a kiedy nie możemy tego robić. Zdajemy sobie sprawę z potencjału ofensywnego Śląska. Musimy mądrze podejść do tego spotkania. Na pewno będą fragmenty, gdzie będziemy musieli iść wyżej z piłką, ale też takie, które przyniosą cierpienie. Są fazy do których należy się dostosować. Jedziemy optymistycznie nastawieni – kwituje szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Sobotni mecz we Wrocławiu rozpocznie się o godz. 15 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.