SPORT
Korona rozpoczyna drogę po awans. Na Suzuki Arenę przyjeżdża beniaminek z Częstochowy
Nowy sezon, nowe nadzieje. Odmieniona Korona Kielce chce wrócić do ekstraklasy. W piątek zainauguruje sezon domowym spotkaniem ze Skrą Częstochowa. – Wiemy, jaki mamy cel. Musimy jednak koncentrować się na każdym kolejnym spotkaniu – przekonuje Dominik Nowak, trener kieleckiej drużyny.
– Nie mówimy o miejscu w barażach, ale o bezwzględnym awansie – jasno sprecyzował cel Piotr Dulnik, przewodniczący Rady Nadzorczej Korony.
Kto jak kto, ale on doskonale wie, jak wygląda sytuacja finansowa „żółto-czerwonych”. Stworzenie silnej drużyny w Fortuna I Lidze kosztuje bardzo dużo, a zwrot inwestycji jest niewielki. Suzuki Motor Poland, którym zarządza Dulnik, został z Koroną na kolejny rok, ale w przypadku niepowodzenia i braku awansu, trudno oczekiwać, aby współpraca była kontynuowana. Presja związana z wywalczeniem awansu będzie zatem bardzo duża.
Latem zrobiono jednak sporo, aby drużynę zasilili zawodnicy, którzy będą w stanie ją udźwignąć. Wzmocnienia na papierze są obiecujące. Frączczak, Malarczyk, Koj, Sierpina, Forenc. Charakterne chłopaki.
– Zespół potrzebował wsparcia mentalnego i jakości piłkarskiej. Nasi utalentowani zawodnicy mogą rozwijać się tylko w takich warunkach. Wszystkie ruchy transferowe były przez nas wnikliwie analizowane. Każdy z zawodników jest dla nas wartością dodaną. To mieszanka wybuchowa. Trochę młodości, trochę doświadczenia. Oby szybko eksplodowała – wyjaśnia Dominik Nowak.
Optymizmem napawają przedsezonowe sparingi. Kielczanie odnieśli w nich cztery zwycięstwa oraz zanotowali remis z ŁKS-em. Korona ma być drużyną ze swoim stylem.
– Najważniejsze będą działania po stracie piłki: agresywne doskoki, wysoki pressing. Pracowaliśmy nad tym bardzo dużo. Do tego musi dość mądrość i pragmatyzm. Czasami trzeba pocierpieć i dobrze grać w niskiej obronie. Dążyliśmy do poprawy defensywy, lepszej asekuracji. Krok po kroku, dokładaliśmy kolejne kamyczki. Chcemy grać ofensywnie, do przodu. Chcemy działać dynamicznie, aby były konkrety, a nie tylko granie dla grania – tłumaczy szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Sami zawodnicy również czują się mocni przed pierwszym gwizdkiem w nowym sezonie. Nikt nie boi się głośno artykułować założonego celu.
– Mamy bardzo dobry zespół i sporo jakości. Nastroje przed startem sezonu są pozytywne. Wiemy na co nas stać i o jakie cele możemy grać – przekonuje Jakub Łukowski, pomocnik „żółto-czerwonych”.
Koronę na start czeka starcie z tegorocznym beniaminkiem z Częstochowy. Skra wywalczyła awans po barażach. W nich najpierw ograła faworyzowaną Chojniczankę Chojnicę (1:0), a następnie odniosła pewne zwycięstwo nad KKS-em 1925 Kalisz (3:0). Latem w klubie spod Jasnej Góry doszło do spory zmian. Odeszło 12 zawodników, w ich miejsce pojawiło się 13 nowych. W zespole udało się zatrzymać najskuteczniejszego zawodnika – Kamila Wojtyrę, który w poprzednim sezonie zdobył 24 bramki w Lidze.
– To zespół, który będzie grał twardo i agresywnie. Będzie bardzo zdyscyplinowany. Z naszej strony nie ma mowy o zlekceważeniu rywala. Będziemy starali się narzucić swój styl gry. Dla nas to najważniejsze spotkanie. Chcemy dobrze zacząć sezon – zapewnia Dominik Nowak.
– To nie będzie łatwy mecz. Oczywiście, będziemy starali się narzucić swój styl. Nie wiemy jednak do końca, czego możemy spodziewać się po rywalach. Oglądaliśmy ich spotkania z drugiej ligi. Teraz jest nowe rozdanie, trochę inni zawodnicy – przyznaje Jakub Łukowski.
Piątkowy mecz Korona – Skra na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 20 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.