SPORT
Korona miała plan, ale raz zabrakło myślenia. Z Częstochowy wraca z niczym
W sobotnim meczu 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce przegrała na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 0:1. „Żółto-czerwoni” mieli jasno określony plan na to spotkanie. Ograniczyli się do biegania i przeszkadzania faworyzowanemu rywalowi. Swoich szans mieli szukać w kontrach i stałych fragmentach. Realizowali to do 60. minuty. Wtedy rzut karny sprokurował Roberto Corral, a bramkę zdobył Ivi Lopez.
Trener Leszek Ojrzyński zdecydował się na przeprowadzenie kilku zmian w składzie. Do najważniejszej doszło w bramce. Po raz pierwszy od dawna w ligowym pojedynku na ławce usiadł Konrad Forenc. Między słupki wskoczył Marceli Zapytowski. Z powodu urazu zabrakło Kyryło Petrowa. Po ponad dwumiesięcznej przerwie wrócił Roberto Corral, a w ataku zagrał Bartosz Śpiączka.
Zgodnie z przewidywaniami, od początku inicjatywa należała do gospodarzy. W ósmej minucie z dystansu uderzył Janis Papanikolau. Piłka odbiła się od interweniującego Saszy Balicia, a następnie minęła słupek.
Kilka chwil później Raków rozegrał bardzo szybką akcję. W jej ostatniej fazie Bartosz Nowak podał do Władysława Koczerhina. Ten uderzył w środek bramki, gdzie pewną interwencję zanotował Marceli Zapytowski. Częstochowianie z łatwością zamykali „żółto-czerwonych” przed polem karnym. Kolejny groźny strzał oddał Ivi Lopez.
Podopieczni Marka Papszuna mieli olbrzymią przewagę. Korona była dobrze ustawiona w obronie. Kielczanie ograniczali się przede wszystkim do biegania. Kiedy nawet przejęli piłkę i przekroczyli linię środkową, to bardzo szybko ją tracili.
Częstochowianie starali się rozszerzać grę. Szukali dośrodkowań. „Żółto-czerwoni” nie dali się zaskoczyć, a często na posterunku był Marceli Zapytowski. Raków po pierwszej połowie miał 78 procent posiadania piłki.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Korona zaczęła jednak wyprowadzać kontrataki. W 56. minucie Bartosz Śpiączka posłał dobrą piłkę do Jakuba Łukowskiego. Ten uderzył z narożnika „szesnastki”, ale niecelnie.
Po godzinie gry Korona stworzyła zagrożenie po rzucie rożnym. Dobrze dośrodkował Ronaldo Deaconu, a do piłki doszedł Bartosz Śpiączka. Na posterunku był jednak Vladan Kovacević.
Po tej sytuacji Raków popędził z szybkim atakiem. Roberto Corral w bezmyślny sposób sfaulował na skraju pola karnego Deiana Sorescu. „Jedenastkę” na gola zamienił Ivi Lopez.
Raków kontrolował spotkanie. W ostatnich minutach podopieczni Marka Papszuna częściej oddawali piłkę kielczanom. Gospodarze byli jednak bardzo dobrze zorganizowani. Taki manewr wyciągnięcia „żółto-czerwonych” dawał im więcej miejsca na atakowanej połowie.
W 89. minucie „żółto-czerwoni” mogli doprowadzić do remisu. Ronaldo Deaconu oddał zaskakujący strzał z rzutu wolnego z dalszej odległości. Piłka nabrała niesamowitej rotacji i finalnie wylądowała na słupku. Już w doliczonym czasie gospodarze przeprowadzili ładną akcją zakończoną uderzeniem Gustava Berggrena sprzed pola karnego. Szwed trafił w poprzeczkę.
Dzięki temu zwycięstwu Raków zwiększył przewagę nad wiceliderem do sześciu punktów. Korona pozostanie w strefie spadkowej. W następną sobotę zagra u siebie z Piastem Gliwice.
Raków Częstochowa – Korona Kielce 1:0 (0:0)
Bramki: Lopez 63’k
Raków: Kovacević – Arsenić, Petrasek, Svarnas – Sorescu (85’ Rudnić), Papanikolaou (66’ Berggren), Koczerhin, Kun – Lopez (77’ Lederman), Piasecki (77’ Gutkovskis), Nowak (85’ Musiolik)
Korona: Zapytowski – Danek, Trojak, Balić, Corral – Błanik (76’ Sierpina), Sewerzyński (76’ Szpakowski), Deja (84’ Zarandia) Deaconu, Łukowski (84’ Frączczak) – Śpiączka (76’ Szykawka)
Żółte kartki: Arsenić – Trojak, Balić, Corral, Deaconu