SPORT
Korona jedzie do lidera. Ojrzyński zaczyna grać o posadę?
Siedem meczów – od tylu Korona Kielce nie poczuła smaku zwycięstwa, a Raków Częstochowa nie zaznał porażki. W sobotę obie drużyny zmierzą się w 14. kolejce PKO BP Ekstraklasy. – Trzeba walczyć o swoje i szukać niespodzianki – mówi Leszek Ojrzyński, trener kieleckiego zespołu.
Mimo niekorzystnych wyników, włodarze klubu ze Ściegiennego 8 nie rozglądają się za nowym szkoleniowcem. Wszelkie spekulacje odbywają się poza, głównie w internetowych komentarzach.
Sytuacja w lidze jest zła, ale jeszcze nie tragiczna. Korona ma bezpośredni kontakt z bezpiecznymi miejscami. Martwi jednak gra. W ostatnich ligowych pojedynkach „żółto-czerwoni” byli w stanie stworzyć realne zagrożenie głównie po stałych fragmentach.
W miniony wtorek w Łęcznej drużyna zagrała bardzo słabo pod każdym aspektem i w pełni zasłużenie pożegnała się z Pucharem Polski. Nie da się ukryć, że czas na spokojne rozwiązania jest coraz mniejszy. Leszek Ojrzyński zaczyna grać o posadę.
– Trener musi spodziewać się wszystkiego. Nie można sobie jednak tym zaprzątać głowy, bo można zwariować. W dobie internetu domysłów jest bardzo dużo. Trzeba mierzyć się z krytyką i robić swoje. W tej trudnej sytuacji na pewno nie podniosę rąk i nie będę chciał się poddać. Wręcz przeciwnie. Chcę z niej wyjść i coś wykuć – mówi Leszek Ojrzyński.
W sobotę „żółto-czerwonym” będzie bardzo trudno przerwać niekorzystną serię. Na wyjeździe zmierzą się z przewodzącym tabeli Rakowem Częstochowa. Zespół Marka Papszuna prezentuje bardzo równą formę. U siebie nie zwykł przegrywać.
– Każdy przeciwnik jest dobry na przełamanie, a jeszcze lepiej smakuje zwycięstwo nad tak klasową drużyną jak Raków. W piłce nożnej nikomu nie można zabierać szans. Musimy wierzyć i pewnie przez większość spotkania cierpieć. Zagramy z zespołem zgranym, stworzonym pod wizję trenera Papszuna. Mają ogromne możliwości. Dokładają poszczególne klocki. Ich jakość jest coraz wyższa co pół sezonu. Idą dobrą drogą, aby zaistnieć w Europie. Teraz przewodzą lidze. Uwielbiam takie spotkania. W nich możemy zobaczyć umiejętności i charakter naszego zespołu – wyjaśnia Leszek Ojrzyński.
Raków gra bardzo poukładaną piłkę. Do tego potrafi dołożyć intensywność. Kielczanie nie mają zbyt dużego pola na błędy, które ostatnio notorycznie popełniali.
– Raków gra na bardzo dużej intensywności. Jest jedną z najwięcej biegających drużyn w ekstraklasie. Jeśli trzeba cierpieć, będziemy to robić. Mam nadzieję, że uda nam się wywieźć punkty. Takie mecze są najlepsze. Nie mamy nic do stracenia – tłumaczy Marcin Szpakowski, środkowy pomocnik „żółto-czerwonych”.
Po niekorzystnej serii najważniejsze jest odbudowanie głów zawodników.
– Ona jest najważniejsza, bo można przegrać przed meczem. Taki przeciwnik jak Raków, jeśli poczuje krew, to może cię zmiażdżyć. Musimy stanąć na wysokości zadania. Tego wymaga od nas sytuacja. Gramy nie tylko dla siebie, ale również reprezentujemy szersze grono. Musimy wypiąć klatę i walczyć. Czasami pokazać spryt i umiejętności. Mamy je. Nie jesteśmy sierotami. Nie raz z tak trudnej sytuacji coś się narodziło. Ona nie jest jeszcze tragiczna. Wiemy, że punkty nam uciekły. Teraz mamy najtrudniejszy mecz, ale czasami taki jest najlepszy – kwituje Leszek Ojrzyński.
Sobotni mecz w Częstochowie rozpocznie się o godz. 20 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.