SPORT
Kiełb: na pewno musimy uderzyć się w pierś, bo mogło być inaczej
- Mogliśmy tutaj wygrać. Dwa razy prowadziliśmy, ale zamiast narzucić swój styl, do którego Sandecja powinna się podporządkować, to my popełniliśmy proste błędy, za które zapłaciliśmy. Musieliśmy gonić wynik, na szczęście to się udało, to taki mały plusik. Mimo wszystko mamy remis, cztery punkty na wyjazdach. Na pewno nie jesteśmy z tego zadowoleni, bo mogło być ich sześć. Patrząc z perspektywy tego meczu jest całkiem nieźle - mówił po zremisowanym 3:3 meczu z Sandecją, Jacek Kiełb - pomocnik kieleckiego klubu.
Piątkowe spotkanie idealnie rozpoczęło się dla "Żółto-czerwonych", którzy już w 8. minucie za sprawą Gorana Cvijanovicia otworzyli wynik. W 22. minucie do remisu doprowadził Filip Piszczek. Tuż przed końcem pierwszej części na listę strzelców wpisał się Nika Kaczarawa. Na początku drugiej połowy do wyrównania doprowadził Michal Piter-Bućko. W kolejnych fragmentach inicjatywę przejęła Korona, ale to "Biało-czarni" wyszli na prowadzenie. W 71. minucie samobójcze trafienie zaliczył Djibril Diaw. Ta bramka w większym stopniu obciąża jednak konto Zlatana Alomerovicia, który zanotował fatalne wyjście z bramki. Senegalski obrońca Korony dziesięć minut przed końcem zdołał się zrehabilitować i zaliczył trafienie, jak się okazało, na wagę punktu.
- Sandecja nie zagrała z nami otwarcie po stracie bramki, jak ostatnio Termalica. Dalej szachowała, i grała konsekwentnie długie piłki. Wiadomo, z tego zawsze jakieś dwie sytuacje się znajdą. Żeby dostać trzy takie bramki to jednak niespotykane - komentował Mateusz Możdżeń.
- Trener musi się o tym wypowiedzieć. My musimy uderzyć się w pierś. Będziemy rozmawiać, bo wiadomo, że mogło być inaczej. Przyjechaliśmy tutaj z innym nastawieniem i w pewnych momentach mogło zabraknąć koncentracji - wyjaśniał Kiełb.
Przed Koroną intensywny tydzień. Kielczanie, począwszy od następnej niedzieli, w ciągu sześć dni rozegrają trzy mecze: z Lechem Poznań, Wisłą Kraków i Pogonią Szczecin.
- Myślę, że w tym meczach będzie więcej piłki. Nie będzie takiego szachowania. Takie spotkania lubimy. Chociaż wiadomo, że rywale będą trudniejsi po względem piłkarskim. Mimo wszystko osobiście cieszę się, że za tydzień zagramy z Lechem - mówił Mateusz Możdżeń.
- Nie musimy się dodatkowo motywować na takie mecze. Wierzymy, że na mecz z Lechem przyjdzie dużo ludzi, aby nam pomóc - zakończył Jacek Kiełb.
źródło: Korona TV