SPORT
Iskierka roznieciła nadzieję na Paryż
Dwa lata temu rozpoczęła się współpraca Karoliny Młodawskiej z trenerem Zdzisławem Lipińskim. Przed tygodniem 24-letnia kielczanka została halową mistrzynią Polski w skoku w dal. Plany na lato ma bardzo ambitne, a jej celem jest wywalczenie kwalifikacji na sierpniowe mistrzostwa Europy w Paryżu.
Utalentowana lekkoatletka od gimnazjum trenowała pod okiem Mirosławy Sarny. Pod jej okiem zgłębiała tajniki Królowej Sportu: odnosząc mniejsze i większe sukcesy w kategoriach juniorskich. Kiedy rozpoczęła studia, ograniczyła treningi. Wszystko zmieniło się na początku 2018 roku, gdy do stolicy regionu z przyczyn prywatnych przeprowadził się Zdzisław Lipiński, jeden z najbardziej znanych polskich trenerów lekkoatletyki, były opiekun kadry olimpijskiej.
– Był taki okres, że przestałam trenować. Trudno godziło się studia z zajęciami. Na drugim roku było już luźniej. Wtedy trenerka Mirosława Sarna powiedziała mi, że Zdzisław Lipiński przeprowadza się do Kielc, że mogę kontynuować swoją przygodę pod jego okiem. Na początku myślałam, że to będzie tylko rekreacja. Pojawiła się jednak iskierka – wyjaśnia Karolina Młodawska.
– Kiedy zrobiłem pierwsze testy, od razu doszedłem do wniosku, że Karolina jest w stanie szybko osiągać bardzo dobre wyniki. Już po pięciu miesiącach wspólnych treningów przekroczyła granicę sześciu metrów na Akademickich Mistrzostwach Polski w Lublinie. Działaliśmy stopniowo, aby nie wykończyć jej organizmu. Zbyt szybkie działanie odbiłoby się na jej zdrowiu i układzie ruchowym – tłumaczy trener Zdzisław Lipiński.
MEDALOWE ŻNIWO
Skoki powyżej sześciu metrów przyniosły pierwsze medale w seniorskich zawodach. W lutym poprzedniego roku wywalczyła "srebro" halowych mistrzostw Polski, a w sezonie letnim dołożyła "brąz" podczas zawodów w Radomiu. Kolejna "zima" przyniosła kolejny progres. W ubiegłych tygodniu Karolina Młodawska została mistrzynią Polski "pod dachem". 24-latka podczas zawodów w Toruniu skoczyła 6.45, poprawiając swój rekord życiowy o 32 centymetry.
– Byłam zaskoczona przy swojej trzeciej próbie, kiedy skoczyłam 6.35. Przy czwartej słyszałam jak spiker mówił, że teraz pewnie będę chciała pobić ten rekord. Wtedy tylko kiwnęłam głową, ale rzeczywiście udało się coś dorzucić. To dla mnie kosmiczny wynik, bo do tej pory skakałam w granicach 6.10-6.15. Mam jeszcze dużo elementów do poprawy, więc stać mnie jeszcze na lepsze wyniki – wyjaśnia Karolina Młodawska.
– Ja nie byłem zaskoczony. Karolina już od czterech tygodni była przygotowana na duży wynik. Niestety, nie skoordynowaliśmy dokładnie wszystkich elementów techniki. Podczas przygotowań skupiliśmy się na poprawie szybkości. Ćwiczyliśmy do ostatniej chwili, aby wszystko połączyć. Byłem przekonany, że jeżeli to się uda, to Karolina uzyska taki rezultat. Szczęśliwie złożyło się, że stało się to na imprezie docelowej. Jeśli skoczyłaby 10 centymetrów, też nie byłbym zaskoczony – tłumaczy Zdzisław Lipiński. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Będziemy próbować przygotować się do mistrzostw Europy w Paryżu. Jeżeli uda nam się poprawić błędy i skoordynować elementy techniki, to Karolina przy sprzyjających warunkach może osiągnąć minimum, które wynosi 6.60 – uzupełnia doświadczony trener.
W historii świętokrzyskiej lekkiej atletyki dalej od Karoliny Młodawskiej skakała tylko Mirosława Sarna. Olimpijka z Meksyku, podczas halowych mistrzostw Europy w Wiedniu w 1970 roku wyskakała "brąz" wynikiem 6.54. Na stadionie najdalej skoczyła 6.49, co dało jej "złoto" mistrzostw Europy w Atenach z 1969 roku.