SPORT
Golański: Rozpiera mnie duma z takiej Korony
– Obroniliśmy się naszymi decyzjami. Najważniejszą, ale też ryzykowną, było powierzenie drużyny w ręce Kamila Kuzery. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Kamil pokazał, że jest w stanie dobrze poukładać szatnię. Wszystkie klocki funkcjonowały. Jestem z tego dumny – mówi Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony Kielce.
To był trudny sezon dla Korony, ale zakończony happy endem. Zespół zanotował słabą jesień, ale na wiosnę wybronił się przed spadkiem.
– Po jesieni wielu skazywało nas na pewny spadek. Chcieliśmy udowodnić, że osiągniemy nasz cel. W klubie była jedność. W gabinetach, w szatni i na trybunach. To było bardzo odczuwalne. Z każdym meczem wiedzieliśmy, że zdołamy się utrzymać – wyjaśnia Paweł Golański.
Korona zapewniła sobie utrzymanie w ostatniej kolejce, w bardzo dobrym stylu. Pokonała na wyjeździe Widzew Łódź 3:0. Dyrektor sportowy kieleckiego klubu przyznał, że temu meczowi towarzyszyły emocje porównywalne z tymi z finału barażu o awans.
– W obu przypadkach był olbrzymi stres. Wiedzieliśmy, czym dla Korony byłby spadek. Jestem w klubie od dwóch lat. Dzisiaj obudziłem się rano i spojrzałem w lustro, mówiąc: wykonaliśmy kawał dobrej roboty. To nie udałoby się bez pomocy wielu zaangażowanych osób, które poświęcają swój czas, ale też pieniądze jak sponsorzy. Rozpiera mnie duma z takiej Korony. Dla wychowanka Łódzkiego Klubu Sportowego to zwycięstwo smakowało podwójnie. Szczególnie, że ŁKS wrócił do ekstraklasy. Było beznadziejnie, ale zakończyliśmy wszystko w wielkim stylu.
Kluczową rolę odegrał Kamil Kuzera. Wszystkie zimowe transfery okazały się strzałem w dziesiątkę, ale wychowanek „żółto-czerwonych” szybko potrafił zbudować wielu piłkarzy, którzy byli już w kadrze.
– Może lepiej powiedzieć, że odbudował. Wystarczy sobie przypomnieć Piotrka Malarczyka z jesieni. On na wionę był liderem defensywy. To samo z Ronaldo Deaconu, który był zupełnie innym zawodnikiem. Podobnie Jewgienij Szykawka. Zawodnicy, którzy nie byli pierwszym wyborem na jesień, teraz byli kluczowi. Do tego doszły transfery, które wypaliły, dlatego jesteśmy dalej w elicie.
Kadra Korony potrzebuje wzmocnień, aby kolejny sezon był spokojniejszy.
– Wiemy, gdzie będziemy ich szukać. W tym momencie muszę powiedzieć o książkowej współpracy z prezesem. Mam w nim wsparcie. On daje pewność tego, że klub dobrze funkcjonuje. W tym tygodniu będziemy dyskutować, określimy jakimi dysponujemy finansami. Jesteśmy na etapie, gdzie klub wychodzi z długów, ale przede wszystkim płaci na czas, jest dobrze postrzegany. Nie jesteśmy w stanie grać ponad stan i ściągać piłkarzy na których nas nie stać. Wielu tak funkcjonuje, ale nie my. W większości klubów przewijają się te same tematy, pytanie kto da więcej. Musimy umiejętnie negocjować. Czasami transfer nieoczywisty może okazać się strzałem w dziesiątkę. Tak było u nas – tłumaczy Paweł Golański.
Będą również odejścia. Decyzje kadrowe zostaną ogłoszone dopiero po 12 czerwca, kiedy drużyna skończy wakacje.
– Mieliśmy przed sobą cel. Nie chciałem wprowadzać zamieszania. To można robić wtedy, kiedy wszystko jest wyjaśnione. Piłkarze czują, że niektórych przygoda dobiega końca. Nic nie wyszło, bo nie chcieliśmy burzyć tego, co wypracowaliśmy. Nie będziemy o niczym informować telefonicznie. Spotykamy się 12 czerwca. Zrobimy sobie podsumowanie tego, co się wydarzyło. Będziemy rozmawiać z każdym piłkarzem. W tej rundzie było zdecydowanie więcej pozytywnych stron. O tym też trzeba mówić – wyjaśnia dyrektor sportowy „żółto-czerwonych”.
Po dobrej rundzie kilku zawodników Korony wzbudza zainteresowanie innych klubów.
– Nie będziemy sprzedawać za wszelką cenę. Chyba, że będzie wymagała tego sytuacja. Na dzisiaj żaden piłkarz nie odejdzie za kwotę, która nie będzie nas zadawalała. Sam byłem piłkarzem i wiem, że przez dobrą grę można pójść wyżej. Jeśli pojawi się oferta, to na pewno do niej usiądziemy. Na teraz nie ma żadnych propozycji. Jestem ostatnią osobą, która kogoś będzie trzymała na siłę. Jeśli piłkarz bardzo chce odejść, to trzeba znaleźć rozwiązanie – kwituje Paweł Golański.