SPORT
Golański: Przekrojowo na sezon Korony narzekać nie można. Po Pucharze wszystko poszło lawinowo
- Ten sezon w wykonaniu piłkarzy Korony trzeba postrzegać pozytywnie. Przed rozpoczęciem, jak to bywało we wcześniejszych latach, kielczanie byli skazywani jako kandydat do spadku. Dostali się do górnej ósemki i półfinału Pucharu Polski, więc przekrojowo narzekać nie można - mówił o ostatnich miesiącach w wykonaniu Korony Kielce Paweł Golański, były zawodnik kieleckiego klubu.
Podopieczni Gino Lettieriego rywalizację w LOTTO Ekstraklasie zakończą na siódmym lub ósmym miejscu. Wszystko wyjaśni się po niedzielnym starciu z bezpośrednim rywalem w tabeli, Zagłębiem Lubin (godz. 18.00). Obie drużyny zgromadziły po 49 punktów. Korona jest wyżej, ponieważ zajęła lepsze miejsce w fazie zasadniczej.
Kielczanie w grupie mistrzowskiej do tej pory zdobyli tylko cztery punkty. Gra podopiecznych Gino Lettieriego wyraźnie zacięła się pod przegranym półfinale Pucharu Polski z Arką Gdynia.
- Po tych ostatnich tygodniach jest duży niedosyt. Klub miał ogromną szansę, aby dostać się do europejskich pucharów, czy to przez puchar czy przez ligę. To niestety nie wyszło. Ostatnie dni, tygodnie nie są dobre. Po pucharze wszystko poszło lawinowo. Na pewno w głowach piłkarzy mocno siedział ten mecz w Gdyni - wyjaśniał Golański. - Od razu po zakończeniu tego spotkania powiedziałem, że chłopakom ciężko będzie się odkręcić po tej porażce. To zawsze zostaje gdzieś z tyłu. To był historyczny moment dla Korony. Sam miałem okazję grania w finale pucharu, ale w 2007 roku była to zupełnie inna ranga. Teraz cała otoczka, wypełniony Stadion Narodowy elektryzuje. Dla niektórych piłkarzy to jedyna okazja, aby tam zagrać mecz - uzupełniał popularny „Golo”.
Wyniki ostatnich pięciu spotkań Korony mocno odbiegają od oczekiwań. Kielczanie zakończyli je z bagażem aż 15 straconych bramek i tylko jednym punktem. Trener Gino Lettieri często rotuje składem, co na pewno nie sprzyja w ustabilizowaniu gry.
- Niektóre roszady były dziwne i wydawały się nie wymuszone. Trener Lettieri ma jednak spore doświadczenie, to on za wszystko odpowiada i jest z tego rozliczany. Jeśli chodzi o przekrój całego sezonu, nie można się do niego przyczepić. Poza meczem w Gdyni. Moim zdaniem taktyka do tego spotkania była źle dobrana. To już jednak historia i przyszedł czas podsumowań. Władze klubu pokazały, że ufają Lettieriemu i na pewno ma on wpływ na to, jak będzie wyglądała kadra w przyszłym sezonie - oceniał Golański.
Koronę w najbliższym czasie czekają kolejne zmiany personalne. Na razie wiadomo, że z klubu odejdą Radek Dejmek i Maciej Gostomski. Pozostałe, wiążące decyzje zapadną najprawdopodobniej po pojedynku z Zagłębiem. Szkielet drużyny może zostać osłabiony. W nowych rozgrywkach w Kielcach mogą nie zagrać ulubieniec publiczności - Jacek Kiełb czy najlepsi strzelcy - Goran Cvijanović i Nika Kaczarawa. Do tego niepewna jest przyszłość graczy z ważnymi umowami. Adnanem Kovaceviciem interesuje się Sparta Praga, Mateuszem Możdżeniem Lech Poznań, a dobrze grający Jakub Żubrowski i Bartosz Rymaniak na pewno trafili do notesu niejednego skauta śledzącego pojedynki „żółto-czerwonych”.
- Tych piłkarzy, którzy mogą pożegnać się z drużyną jest sporo. Na pewno dobrze, że jest mundial, więc będzie więcej czasu, aby zbudować zespół, który w nowych rozgrywkach będzie walczył o wysokie cele. Nie będzie to łatwe. Jak ja to mówię, przyjedzie wagon piłkarzy i trzeba dla każdego z nich dobrać odpowiednią rolę. Tu już musi wykazać się trener - wyjaśniał były defensor Korony.
Paweł Golański po zakończeniu kariery aktywnie działa na rynku menadżerskim, czy ma do zaoferowania jakiegoś gracza Koronie?
- Rozmawiamy na temat jednego piłkarza. W klubie pomysł na transfery jest jednak wcześniej. Właściciel Korony też działa w branży, więc rynek zna. Trener Lettieri ma już przygotowane nazwiska, więc negocjacje z innymi zawodnikami na pewno już trwają - zakończył Golański.