SPORT
Gębala: Lada moment miałem wrócić do gry
Tomasz Gębala nie zdążył jeszcze zadebiutować w PGE VIVE. Gdyby nie pandemia koronawirusa, to rosły rozgrywający mógłby wrócić na parkiet już w kwietniu. – Z mojego punktu widzenia to lepiej, że mam więcej czasu na wykurowanie nogi – mówi zawodnik, który był gościem "lajfa" na instagramowym koncie kieleckiej drużyny.
Tomasz Gębala w połowie maja poprzedniego roku, będąc jeszcze zawodnikiem Orlenu Wisły Płock, w półfinałowym meczu PGNiG Superligi z MMTS-em Kwidzyn zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Do gry po podobnym urazie wrócił zaledwie trzy miesiące wcześniej. Początek przygody z PGE VIVE to długie tygodnie pracy nad powrotem do pełnej sprawności.
– W zeszły czwartek miałem przejść badania w Poznaniu. Gdybym wyszły pozytywnie, to zostałbym dopuszczony do pełnych obciążeń i zaczął grać w ataku. Przypuszczam, że dwa, trzy tygodnie i mógłbym zaczął grać, więc tak naprawdę lada moment miałem wrócić na parkiet – wyjaśnia Tomasz Gębala.
– Psychicznie ta końcówka jest bardzo trudna, bo serce chciałoby grać, ciągnie mnie na boisko. Kolano nie boli, ale wszyscy mówią „spokojnie, poczekaj jeszcze chwilę”, więc chodzi o to, by głowa kontrolowała serce i przekonała je, że trzeba poczekać. Ogólnie, rok od operacji jest bardzo niebezpieczny jeśli chodzi o więzadło krzyżowe przednie. Z mojego punktu widzenia to lepiej, że mam więcej czasu na wykurowanie nogi – uzupełniał lewy rozgrywający.
Najciekawsze wypowiedzi Tomasz Gębali z piątkowej rozmowy można znaleźć TUTAJ.
fot. Anna Benicewicz-Miazga