SPORT
Frączczak: Nie jestem żadnym zbawcą drużyny
W miniony weekend do składu Korony Kielce wrócił Adam Frączczak i miał duży wpływ na wysokie zwycięstwo ze Skrą Częstochowa. Teraz „żółto-czerwoni” chcą pójść za ciosem i w środę pokonać GKS Tychy. – Każdy powinien być liderem dla siebie i dawać impuls drużynie – apeluje doświadczony napastnik.
Adam Frączczak pauzował przez dwa miesiące z powodu urazu mięśnia czworogłowego, którego nabawił się w meczu z Wisłą Płock w ramach 1/32 Fortuna Pucharu Polski.
– Nie spodziewałem się, że to wyłączy mnie na tak długo. Poczułem mocny ból. Upadając na boisko wiedziałem, że nie jest to nic poważnego. Znam swój organizm, potrafię rozróżnić z czym mam do czynienia. Był taki okres po trzech tygodniach, gdzie czułem się dobrze. Wszystko dobrze się goiło. Wyszedłem na trening, znowu mnie bolało. Czuję się młodo, ale mam swój wiek, sporo spotkań rozegranych. Nie mogliśmy doprowadzić do sytuacji, gdzie nie będę mógł pomóc już w tym roku. Noga nie jest jeszcze w stu procentach zdrowa, ale to taki moment, gdzie możemy pozwolić sobie na ryzyko. Później będzie czas, aby dojść do siebie – wyjaśnia były zawodnik Pogoni Szczecin.
Przed „żółto-czerwonymi” arcyważne, zaległe spotkanie z GKS-em Tychy. Zwycięstwo pozwoli na odrobienie straty punktowej do Widzewa Łódź.
– Taki mamy cel i plan, aby wygrać wszystkie mecze do końca. Zostały nam trzy kolejki ligowe i jeden pucharowy. Celujemy w dziewięć punktów – zapewnia Adam Frączczak.
– W tabeli jest duży ścisk. Walka będzie toczyła się do ostatnich kolejek. Musimy patrzeć na siebie, nie liczyć punktów, nie spoglądać na tabelę. Trzeba sumiennie pracować. Lepiej skupić energię na poprawie swojej gry. Drużynowo i indywidualnie. Co będzie na koniec, to zobaczymy. Wierzymy, że będzie awans – uzupełnia napastnik.
Adam Frączczak dołączył do zespołu w letnim okienku transferowym. W dziewięciu meczach strzelił trzy bramki i zanotował pięć asyst. Jest postrzegany jako kluczowa postać w drużynie „żółto-czerwonych”
– Nie jestem żadnym zbawcą drużyny, kimś bez kogo Korona nie może dobrze grać. Ze mną w składzie przegraliśmy z Sandecją. Jestem ważnym zawodnikiem, jeśli chodzi o szatnię. Łatwo powiedzieć, że nie ma lidera. Każdy powinien być liderem dla siebie i dawać impuls drużynie. Na takim poziomie każdy musi brać odpowiedzialność na siebie. Musimy mieć tego świadomość. W pewnych momentach jest to potrzebne. Nie musi to być starszy zawodnik, czy ktoś z najwyższą ilością spotkań w ekstraklasie – kwituje.
Środowy mecz Korona – GKS Tychy na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 20.30 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.
fot. Grzegorz Ksel (CKsport.pl)