SPORT
Forenc: Nie daliśmy argumentów, aby coś ugrać
Po dużej fali entuzjazmu, Korona Kielce została mocno sprowadzona na ziemię przez Cracovię. W 2. kolejce PKO BP Ekstraklasy, przegrała w Krakowie 0:2. – Nie daliśmy żadnych argumentów, aby coś ugrać – powiedział Konrad Forenc, bramkarz „żółto-czerwonych”.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego rozegrali bardzo słabe spotkanie. Cracovia była lepsza pod każdym aspektem. Gospodarze spokojnie konstruowali swoje ataki. Do tego potrafili groźnie kontratakować, wykorzystując proste błędy „żółto-czerwonych”. 2:0 to najniższy wymiar kary.
– Wejście w mecz było całkiem niezłe. Wydawało się, że jest w porządku. Z każdą minutą popełnialiśmy za dużo prostych błędów, które nakręcały Cracovię. Rywale dobrze nas kontrowali. Cały czas musieliśmy wracać na sprincie. Musimy to przyjąć jako lekcję i szybko wyciągnąć wnioski. Chcemy być Koroną, która jest zawzięta i nieustępliwa, jak w meczu z Legią. A nie taka niemrawą. Szkoda. Kibice przyjechali dużą grupą, fantastycznie nas dopingowali. Wierzyli w nas do samego końca, ale czy my wierzyliśmy w siebie – powiedział Konrad Forenc, bramkarz kieleckiego zespołu, który w sobotę zaliczył kilka bardzo udanych interwencji.
– Nie dojechaliśmy na ten mecz. Mieliśmy inny plan. Nie robiliśmy tego, czego trener od nas wymagał. Jesteśmy źli. Można przegrać, ale nie w taki sposób. Myślę, że zaczęliśmy dobrze, ale później dawaliśmy rywalom zbyt dużo szans do kontrataków. Wypunktowali nas – tłumaczył Sasza Balić.
Spotkanie rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem. Nad stadionem przy ulicy Kałuży przeszła potężna ulewa.
– W pierwszej połowie miałem wodę pod swoją bramką. Tak wyglądała niemal cała szesnastka. Szkoda pierwszej bramki. Piłka siadła na wodzie. Gdyby nie to, mógłbym interweniować. Byłem blisko. Taka jest pogoda. Mamy wpływ na swoją grę i zaangażowanie. Powinniśmy być zdecydowanie lepsi – tłumaczył Konrad Forenc.
„Żółto-czerwoni” zanotowali w sobotę bardzo dużo prostych strat.
– Mieliśmy rozmowę na gorąco w szatni. Nie ma prawa, aby tak było. To jest ekstraklasa. Każde takie złe podanie napędza przeciwnika. Cracovia wyszła z kilkoma kontratakami. Z każdego mogła zdobyć bramkę. Jesteśmy źli, bo daliśmy rywalom za dużo prezentów – wyjaśniał Sasza Balić.
– Zawiedliśmy sami siebie. Każdy w nas wierzył, że jesteśmy w stanie ugrać trzy punkty. Kurka wodna, nie chcę używać niecenzuralnych słów, bo to bez sensu. Jesteśmy drużyną, każdy uderzył się w pierś. Nie daliśmy argumentów, aby coś ugrać. Nie przypominam sobie, żebyśmy stworzyli jakąś stuprocentową sytuację. Cracovia miała ich całkiem sporo – zakończył Konrad Forenc.
Korona rozegra kolejny mecz w poniedziałek, 1 sierpnia. Jej rywalem na Suzuki Arenie będzie Śląsk Wrocław.