SPORT
Forenc: Jesteśmy tutaj po to, aby gonić Widzew, a nie być na trzecim miejscu
– Jestem zły, bo przyjechaliśmy tutaj gonić czołówkę, a nie być tylko na trzecim miejscu – powiedział Konrad Forenc, bramkarz Korony Kielce, po meczu z ŁKS-em.
W sobotnim hicie 22. kolejki Fortuna I Ligi nie padły bramki. Spotkanie nie porwało. Łodzianie częściej utrzymywali się przy piłce, jednak finalnie nie oddali nawet celnego strzału. Kielczan przed stratą gola ratowały poprzeczka i słupek. „Żółto-czerwoni” również mieli swoje szanse. Muszą jednak szanować punkt, bo przez ponad pół godziny radzili sobie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Mario Zebicia.
– Przyjechaliśmy tutaj jednak po pełną pulę. W przerwie rozmawialiśmy o naszym spokoju i wyrachowaniu. Piłka dwa razy znalazła się w siatce, lecz był spalony i faul. Byliśmy pewni gola. Pewnie byśmy go zdobyli, gdyby nie ta czerwona kartka – tłumaczył Konrad Forenc.
Bramkarz „żółto-czerwonych” nie był zbyt często zmuszany do pracy. ŁKS długo utrzymywał się przy piłce, jednak nie przekładało się to na realne zagrożenie.
– Było więcej wyjść na przedpolu. Zachowaliśmy mądrość z tyły. Daliśmy się jednak zaskoczyć w fazach przejścia. Z tego wzięła się czerwona kartka. Później liczyliśmy na kontrę lub stały fragment. Do końca walczyliśmy jeden za drugiego i mieliśmy swoje szanse – wyjaśniał golkiper „żółto-czerwonych”.
Korona rozpoczęła rok od dwóch remisów. Do drugiego Widzewa Łódź traci pięć punktów.
– Nie lubię kalkulować. Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. Jestem zły. Nie puściłem bramki, ale mnie to nie cieszy. Wszyscy są zdenerwowani. Mieliśmy podrażnione ambicje po Stomilu. Jesteśmy tutaj po to, aby gonić Widzew, a nie być tylko na trzecim miejscu – skwitował Konrad Forenc.
W przyszłą niedzielę Korona zagra u siebie z Resovią.