Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Dujszebajew: przespaliśmy początek spotkania

poniedziałek, 21 maja 2018 10:40 / Autor: Damian Wysocki
Dujszebajew: przespaliśmy początek spotkania
Dujszebajew: przespaliśmy początek spotkania
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Szczypiorniści PGE VIVE dziesiąty raz z rzędu awansowali do finału PGNiG Superligi. Kielczanie, w rewanżowym spotkaniu półfinału rozgrywek, po emocjonujących sześćdziesięciu minutach, pokonali w Hali Legionów Azoty Puławy 35:34. - Gratuluję zespołowi tego, że walczył do końca, dzięki czemu wygraliśmy mecz. To zasługa chłopaków, że w Puławach wygrali dziesięcioma bramkami i tutaj mogli przespać początek spotkania - mówił trener PGE VIVE, Tałant Dujszebajew.

Kielczanie na prowadzenie wyszli dopiero w 56. minucie, wcześniej przegrywali nawet pięcioma bramkami.

- Większość meczu przegrywaliśmy, ale ostatecznie zebraliśmy się do kupy tak, jak powinno to wyglądać przez większość spotkania. Na koncie mamy kolejne zwycięstwo i pewnie awansowaliśmy do finału - przekonywał rozgrywający, Mariusz Jurkiewicz. - Na pewno wyciągniemy solidne wnioski, np. że trzeba grać na sto procent w każdej chwili, bo przeciwnik nie śpi i może nas zaskoczyć, gdy zbyt luźno podejdziemy do swoich obowiązków. To dobra dla nas lekcja, jeśli myślimy o występie w finałach - uzupełniał popularny „Kaczka”.

W niedzielę kilka kontrowersyjnych decyzji podjęli sędziowie, przez co atmosfera na parkiecie była bardzo nerwowa. W szeregach PGE VIVE z czerwonymi kartkami z gradacji kar spotkanie zakończyli Marko Mamić i Mariusz Jurkiewicz.

- Nie sądzę, by mecz był tak brutalny, jak był według kryteriów sędziów, sporo tych kar było, ale może tak sobie po prostu założyli, by karać za różne przewinienia. Pierwsza myśl, gdy dostałem czerwoną kartkę była taka, że już dawno nie dostałem trzech dwuminutowych kar w jednym meczu - wyjaśniał Jurkiewicz.

W rewanżu z Azotami po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją do gry wrócił Krzysztof Lijewski.

- Pierwsze piętnaście minut dużo go kosztowało, ale w drugiej połowie myślę, że był bardzo dobry w obronie, zdobył bramkę, wywalczył „siódemkę”, pobiegał w kontrze. Nie zakładałem, że zagra tak długo, dograł do końca mecz w obronie, za co bardzo mu dziękuję. Super, że przed meczami z Płockiem możemy liczyć na jeszcze jednego zawodnika - wyjaśniał Tałant Dujszebajew.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO