SPORT
Ciemność i wielkie emocje. Szalony mecz Suzuki Korony Handball
W sobotnim, pierwszym meczu rundy rewanżowej pierwszej ligi, Suzuki Korona Handball pokonała na wyjeździe KPR Marcovię Radzymin 35:34.
Start spotkania został delikatnie opóźniony przez awarię oświetlenia. Mecz lepiej rozpoczęły zawodniczki Pawła Tetelewskiego. Po 13. minutach prowadziły 12:5.
W kolejnych dziewięciu zdobyły tylko cztery gole, a rywalki zaczęły odrabiać straty. Po tym okresie był remis 16:16. KPR schodził na przerwę prowadząc 20:19.
W drugiej części gospodynie osiągnęły czterobramkowe prowadzenie. W 42. minucie było 27:23 dla nich. Grające w niepełnym składzie kielczanki nie zrezygnowały z walki o korzystny rezultat. Pięć minut przed końcem doprowadziły do remisu 33:33, a finalnie wygrały 35:34.
– Początek dobry. Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Prowadziliśmy wysoko. Potem nagle, co się załamało. W pierwszej połowie popełniliśmy 15 strat. To statystyka bez rzutów. Po przerwie błędów było mniej, ale szwankowała skuteczność z czystych pozycji. Przegrywaliśmy czwórką, ale dziewczyny nie poddały się. Walczyły do końca i wygraliśmy rzutem na taśmę. Dosłownie, bo przed końcem karnego wykorzystała Magda Berlińska. Ona zdobyła chyba 15 goli. W trudnym momencie impuls w bramce dała Nina Smelcerz. Widać, że młodym dziewczynom ciągle ciężko gra się na wyjazdach. Będzie lepiej, ale tutaj czasami robiły takie rzeczy, że włos jeżyłby się na głowie, gdyby tylko był – powiedział Paweł Tetelewski, trener Suzuki Korony Handball.
Suzuki Korona Handball rozegra kolejny mecz za dwa tygodnie w Płocku z tamtejszym SMS-em.