SPORT
Bartoszek: Nie wygląda to najlepiej. Tempo musimy podkręcać z głową
Tylko piętnastu zawodników ma do swojej dyspozycji trener Maciej Bartoszek na pierwszych treningach po dziesięciodniowej kwarantannie. – Nie jest łatwo. Każdy kolejny dzień przynosi nam nowe sytuacje. Po raz kolejny mierzymy się z problemami, z których musimy jakoś wyjść – wyjaśnia szkoleniowiec Korony Kielce.
"Żółto-czerwoni" wrócili do grupowych treningów w środę po południu. Na razie nie w pełnym składzie, bo bez zawodników, którzy kilka dni temu otrzymali pozytywny wynik testu na Covid-19.
– Nie wygląda to najlepiej. Potrzeba kilku dni, aby zawodnicy złapali odpowiedni rytm. W tym gronie są piłkarze, którzy przeszli koronawirusa. Oni mają jeszcze trudniej. Kwarantanna zaburzyła normalny trening. W domu nie można zrobić za dużo. Z każdą minutą zajęć będzie lepiej. W środę było widać brak czucia piłki, lekkości w poruszaniu. Następnego dnia wyglądało to jednak zdecydowanie lepiej – wyjaśnia Maciej Bartoszek.
Czasu na spokojne wprowadzanie się do treningów jednak nie ma. Korona wróci do gry o stawkę w przyszłą środę, kiedy w ramach 1/16 finału Pucharu Polski zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia (godz. 17.30). Trzy dni później czeka ją wyjazd do Sosnowca na mecz z Zagłębiem w Fortuna 1. Lidze.
– Musimy podkręcać tempo z głową. Jeżeli przekręcimy śrubę w nieodpowiednia stronę, to możemy zaszkodzić zawodnikom. Musimy tak planować, aby nic nie odbiło się na ich zdrowiu. Mamy już jakieś doświadczenie w tym względzie. Martwi to, że nie wszyscy wrócili. Trenujemy tylko w piętnastu. Możliwości są ograniczone. Liczę na to, że w piątek dołączą do nas kolejni piłkarze – uzupełnia kielecki szkoleniowiec.
Maciej Bartoszek poinformował, że w najbliższych dniach do zajęć z drużyną nie wróci dwóch piłkarzy, którzy ciągle mają gorsze samopoczucie.