REGION
Zaginięcia dzieci w regionie. Jak często do nich dochodzi?
Dziewięciolatka, która wyszła ze szkoły i zaginęła i jej rówieśnik, który zniknął z oczu dziadkowi w polu kukurydzy. Dwa zgłoszenia dotyczące zaginięć dzieci otrzymali w ciągu ostatnich dni świętokrzyscy policjanci, na szczęście oba miały szczęśliwy finał. Jak często dochodzi do takich sytuacji?
Pierwsze ze wspomnianych wydarzeń miało miejsce na kieleckim Szydłówku. Akcja poszukiwawcza odbyła się na terenie całych Kielc. Po dwóch godzinach, dzięki czujności policjanta po służbie, można było zakończyć działania. Dzielnicowy, na osiedlu Pakosz zauważył przestraszoną dziewczynkę. Podobnie było w przypadku chłopca, który zaginął w gminie Klimontów. Po mniej więcej dwóch godzinach, znaleziono go około półtora kilometra od miejsca zaginięcia.
– Od początku tego roku, świętokrzyscy policjanci odnotowali w sumie 259 zaginięć, a 22 spośród tych osób były nieletnie. Warto podkreślić, że jeżeli rodzic czy opiekun, obawia się że mogło dojść do zaginięcia, nie powinien czekać. Warto natychmiast zgłosić to policjantom – podkreśla asp. szt. Artur Majchrzak z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Jak stwierdza, filmową fikcją jest fakt, że od momentu zaginięcia musi minąć doba, by móc zawiadomić służby.
– Podczas zgłoszenia, miejmy ze sobą zdjęcie dziecka. Można wziąć również ubranie, by pies tropiący mógł podjąć trop – radzi funkcjonariusz.
Jak dodaje, w przypadku zawiadomienia, które okaże się fałszywym alarmem, rodzicowi nie grozi żadna kara.
Mundurowi radzą, by uczulić dzieci na podobne sytuacje. Maluchy, które straciły rodzica z pola widzenia, powinny zostać w miejscu w którym widziały go ostatni raz. „Starszaki” powinny wiedzieć, że o pomoc można poprosić policjanta, czy strażnika miejskiego. Warto także pomyśleć o opasce na rękę z numerem telefonu rodzica.