REGION
Widmo suszy nad regionem. „Skutki mogą być znaczące”
Choć aktualnie zagrożeniem numer jeden, które spędza nam sen z oczu, jest pandemia koronawirusa to jednak przed nami staje groźba kolejnego wyzwania. Susza, bo o niej mowa, jest zdaniem meteorologów, coraz bardziej prawdopodobna i może znacząco wpłynąć na sytuację w województwie świętokrzyskim.
Dane o jakich mówi Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej mogą budzić niepokój. – W całej Polsce obserwujemy niski stan wody w rzekach. W województwie świętokrzyskim wygląda to podobnie – mówi Radiu eM Kielce Grzegorz Walijewski, rzecznik IMGW. Już teraz, na jednej stacji wodowskazowej na Nidzie w miejscowości Mniszek przepływ jest poniżej granicy, która określa suszę hydrologiczną. – Od początku zimy obserwowaliśmy niedobór opadów. Nie było śnieżnej i mroźnej zimy, poprawiającej stosunki wodne w glebie i hydrologii. Stan wody w rzekach cały czas opadał. Ponadto, zima była stosunkowo ciepła, a gleba traciła swoją wilgotność – tłumaczy przedstawiciel IMGW.
Prognozy wskazują na to, że w najbliższym czasie nie możemy liczyć na poprawę sytuacji. – W województwie świętokrzyskim większych opadów nie obserwowaliśmy od przynajmniej połowy marca. Bardzo niewielkie opady pojawiły się przedwczoraj i wczoraj. Według naszych prognoz długoterminowych, a dokładnie do końca czerwca, na terenie regionu będziemy mieli do czynienia z temperaturą znacznie przekraczającą normy dla tego okresu, natomiast sumy opadów będą niższe, co będzie sprzyjało powstawaniu suszy hydrologicznej – informuje Grzegorz Walijewski.
Jak mówi prof. Marek Leszczyński, ekonomista z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach zbliżająca się susza może mieć znaczny wpływ na cenę żywności i sytuację gospodarstw rolnych. – Pokazała to zeszłoroczna susza i w tym roku może być podobnie. To nie musi być poważny i skokowy impuls inflacyjny. W tej chwili spada popyt w innych asortymentach, co powoduje wręcz deflację, czyli spadek cen. W skali całej gospodarki może się więc to zrównoważyć. Jeśli jednak chodzi o nasz region, który jest rolniczo-przemysłowy to negatywne skutki mogą być znaczące zarówno dla producentów, jak i konsumentów – przyznaje ekonomista.