REGION
Prawdziwa plaga pożarów traw. Już przeszło 1450 interwencji
W tym roku wypalanie traw jest prawdziwą zmorą świętokrzyskich strażaków. Od pierwszego stycznia mundurowi odnotowali przeszło 1450 tego typu interwencji – tyle, co w całym 2021 roku.
Nie pomagają apele, przestrogi ani perspektywa wysokiej grzywny, czy nawet więzienia. Trawy jak płonęły, tak płoną. I niestety, nic nie wskazuje na zmianę.
- Strażacy mają pełne ręce roboty. W całym zeszłym roku, w wyniku wypalania traw spaleniu uległy 342 hektary gruntów. Na dziś mamy już 812 spalone hektary. To przeszło dwa razy tyle – alarmuje st. kpt. Marcin Bajur, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Jak przypomina, każdy podpalacz musi liczyć się z surowymi konsekwencjami. To grzywna sięgająca nawet pięciu tysięcy złotych i kara więzienia, gdy narazimy kogoś na niebezpieczeństwo. Oprócz tego, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może wstrzymać dopłaty dla rolników wypalających trawy.
- Te konsekwencje i tak nie są duże, w porównaniu do zagrożenia zdrowia i życia dla ludzi. Przykładem może być sytuacja z wczoraj (21 marca), z powiatu kieleckiego. Chłopiec, próbując gasić rozprzestrzeniający się pożar traw, dotkliwie się poparzył. Został zabrany do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego – mówi Bajur.
Wypalanie traw były także przyczyną pożaru w Szydłowie. Ogień strawił tam magazyny z chłodnią powodując potężne straty.