REGION
Nie wypalajcie traw!
Wypalanie traw powoduje śmierć zwierząt i owadów, gleba ulega szybszej degradacji, a pożary niejednokrotnie rozprzestrzeniają się na pobliskie zabudowania, zagrażając bezpieczeństwu ludzi. Bardzo często z tego powodu palą się też lasy. Niestety apele strażaków pozostają bezskuteczne i co roku o tej porze mają najwięcej pracy.
Od początku roku strażacy w województwie świętokrzyskim interweniowali łącznie przy 2280 pożarach, samochody do akcji gaśniczych wyjeżdżały ponad 4 tysiące razy, a z pożarami walczyło w sumie około 20 tysięcy strażaków. Bardzo dużą część interwencji stanowiły pożary traw i lasów. Tylko w ciągu ostatniego weekendu ratownicy odnotowali 68 zgłoszeń, z czego w samym powiecie kieleckim 23.
- Prowadzimy cały czas kampanię edukacyjną, która ma na celu uświadomienie ludzi, że spalenie suchej trawy w żaden sposób nie użyźni gleby, a wprost przeciwnie: spowoduje jej szybszą degradację. Poza tym podczas wypalania traw cierpi przyroda, bo zwierzęta umierają w okrutnych męczarniach, a w wyniku rozprzestrzenienia się ognia płoną też zabudowania i lasy - relacjonuje Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Od ubiegłego piątku do niedzieli las w województwie świętokrzyskim płonął aż 32 razy, a znaczna część pożarów była spowodowana wypalaniem traw w jego sąsiedztwie.
- Mamy ogromną suszę, dlatego wystarczy drobna iskra, żeby pożar się groźnie rozprzestrzenił. W swojej karierze wiele razy brałem udział w akcji gaśniczej lasu i były to przeważnie pożary poszycia leśnego lub młodnika, czyli gęsto rosnących drzew o wysokości od 3 do 4 metrów. Bardzo rzadko były to pożary wierzchołkowe drzew, a w tym sezonie taki pożar trafia nam się niemal codziennie - mówi Marcin Nyga.
Każdy pożoga wprowadza też do powietrza setki kilogramów niebezpiecznych substancji, którymi później oddychamy. - Zdarza się, że w pożarach traw giną też ludzie. W tym roku nie mieliśmy takich przypadków, ale były dwa poważne zdarzenia, w których zostały ranne dwie osoby. Na początku marca został poparzony mężczyzna, który próbował gasić pożar w powiecie jędrzejowskim, a trzy tygodnie temu do szpitala został przetransportowany śmigłowcem 33-latek z powiatu opatowskiego z ciężkimi oparzeni nóg, rąk i twarzy - informuje Nyga i dodaje, że pożary traw i lasów są bardzo niebezpieczne, ponieważ ogień może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do ogromnych strat. - Przy silnym wietrze płomienie osiągają wysokość od dwóch do trzech metrów, a sam pożar potrafi się przemieszczać z prędkością nawet do 19 kilometrów na godzinę - podkreśla.
W tym roku strażakom i policjantom udało się zatrzymać na gorącym uczynku kilku podpalaczy. Sprawcom grozi grzywna do 5 tysięcy złotych, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie życia, zdrowia lub mienia - do 10 lat pozbawienia wolności.