REGION
Kontrowersje przy głosowaniu na przewodniczącego. Co zrobi opozycja?
Nie milkną echa poniedziałkowej (10 stycznia) sesji Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. Jedna z radnych zasugerowała, że w tajnym głosowaniu na przewodniczącego osiem kart było znaczonych.Opozycja zapowiada działania w tej sprawie.
Przypomnijmy, że 10 stycznia, podczas nadzwyczajnej sesji radni zdecydowali o ponownym wyborze Andrzeja Prusia na przewodniczącego. Konieczne były dwie tury, ponieważ w pierwszym głosowaniu radnemu PiS nie udało się uzyskać wymaganej połowy głosów.
Tuż przed drugą częścią głosowania Jolanta Tyjas, będąca w komisji skrutacyjnej radna Polskiego Stronnictwa Ludowego oświadczyła, że w pierwszej turze oddano kilka znaczonych kart.
– Bardzo proszę o zachowanie tajności głosowania, ponieważ zauważyłam, że osiem kart podczas pierwszej tury było znaczonych – mówiła wówczas radna PSL.
Przewodniczącym komisji skrutacyjnej był Marcin Piętak, radny Prawa i Sprawiedliwości.
– Przed głosowaniem karty nie były znaczone. Sprawdziła je komisja skrutacyjna. W głosowaniu należało skreślić niewłaściwe zapisy. Radni mogli zrobić to w dowolny sposób. Każdy głosujący ma prawo, ale nie obowiązek skorzystania z tajności głosowania. To jego wolna wola. Karty po głosowaniu nie były znaczone – wyjaśnia przewodniczący komisji skrutacyjnej.
Przewodniczący Andrzej Pruś uważa, że głosowanie odbyło się zgodnie z prawem.
– Dla mnie, jako przewodniczącego, wyznacznikiem jest to o czym mówi statut. Wybory odbyły się z godnie z prawem. Dopilnowała tego komisja skrutacyjna. Żadne dopiski na karcie nie unieważniają głosu. Niech pani Tyjas powie, dlaczego wprowadza w błąd radnych – mówi Andrzej Pruś, przewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. Pytany o to, czy ujawnienie kart nie wyjaśniłoby wszelkich kontrowersji zwraca uwagę, że mogłoby to naruszyć tajność głosowania.
Innego zdania jest Arkadiusz Bąk z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jego zdaniem sprawy nie można
– Wszyscy powinni być zainteresowani, żeby tę sprawę wyjaśnić. Chodzi o dwie kwestie. Pierwsza to ważność głosów i jednoznacznie stwierdzenie, czy są one ważne, czy nie, ponieważ w ostatecznie były inne, niż te wydane przez komisję. Druga sprawa to zachowanie Kancelarii Sejmiku, która – zdaniem radnej Tyjas – proponowała przemilczeć sprawę. To zatrważające. Warto się nad tymi sprawami pochylić. Nie zmierzamy do powtórnych wyborów, czy odwoływania kogoś z funkcji. Nie może jednak tak być, że mamy ustalone przepisy i podchodzimy do nich w sposób lekki i żartobliwy. Jako klub zastanowimy się nad tym co zrobić. Na najbliższej sesji będziemy wiedzieć. Chyba wszystkim, którzy patrzą na procedowanie uchwał i głosowania, musi zapalić się czerwona lampka. Nie możemy ukrywać takich spraw i zamiatać ich pod dywan – tłumaczy Arkadiusz Bąk z Polskiego Stronnictwa Ludowego.