REGION
Kłusownicy przeczesują lasy. Giną sarny, jelenie i zające
Kłusownictwo wciąż jest dużym problem w lasach naszego regionu. Tylko w ubiegłym sezonie łowczy znaleźli w nich przeszło cztery tysiące nielegalnie zastawionych wnyków.
Kłusownictwo jest procederem, z którym od lat walczą i leśnicy i myśliwi. Robią to skutecznie, bo na szczęście statystyki z sezonu na sezon maleją.
- Koła łowieckie każdego roku monitorują lasy pod kątem kłusownictwa. W ubiegłym sezonie, który trwał od 1 kwietnia 2021 roku do końca marca 2022 roku, w okręgu kieleckim zebraliśmy dokładnie 4287 nielegalnie zastawionych wnyków. Oprócz tego 34 żelazne pułapki i 92 inne narzędzia kłusownicze – wylicza łowczy okręgowy Jarosław Mikołajczyk, przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach.
W poprzednim sezonie nielegalnie zastawionych pułapek było nieco więcej. Łowczy ujawnili wtedy przeszło 4500 wnyków, 25 żelaznych pułapek i 83 inne narzędzia.
- Wszystkie te przedmioty niosą okrutną i długą śmierć dzikim zwierzętom. W minionym sezonie zginęło siedem jeleni, dziesięć dzików, 123 sarny, 239 zajęcy, 73 lisy, pięć borsuków, pięć piżmaków, 417 bażantów, 114 kuropatw i 18 sztuk innych gatunków – wymienia Jarosław Mikołajczyk.
Choć walka z kłusownikami jest trudna i żmudna, to zdarza się, że wpadają na gorącym uczynku. - W ostatnim sezonie przekazaliśmy organom ścigania dziesięć takich spraw. Ale tutaj kwestia jest bardzo problematyczna – po pierwsze: kłusownika trzeba złapać na gorącym uczynku. Po drugie: nawet gdy to się stanie, takie osoby często tłumaczą, że znalazły te pułapki i chciały przekazać je leśniczemu – opowiada Mikołajczyk.
Do przeciwdziałania podobnym zachowaniom leśnicy i łowczy wykorzystują fotopułapki, organizowane są też leśne patrole. Bo kłusownictwo – jak podkreśla Jarosław Mikołajczyk – zasługuje na szczególne potępienie.
- To nie jest tak, że ci ludzie chcą w ten sposób zdobyć pożywienie, bo nie mają innego wyjścia. Tak bywało dawniej – osoby niezamożne z tego co upolowały w lesie, często utrzymywały całe rodziny i przyrządzały posiłki. Ale dzisiaj kłusownictwo przybiera formę niezdrowej adrenaliny. Albo biznesu, ponieważ dziczyzna jest drogim mięsem – ocenia.
Jak zauważa, kłusownictwo jest naprawdę niebezpieczne także dla ludzi, bo w lasach pojawiają się całe grupy uzbrojonych osób z nielegalną bronią, wyposażonych w samochody terenowe i sprzęt noktowizyjny oraz termowizyjny.
- Zjawisko to ma miejsce także i w naszym regionie. Ci ludzie urządzają sobie zawody. Strzelają do zwierząt, których później nawet nie podnoszą – wyjaśnia Mikołajczyk.
Za kłusownictwo grozi pięć lat więzienia. Kara może być wyższa w przypadku posiadania nielegalnej broni.