REGION
Kierowcy TIR-ów zwolnieni z kwarantanny. Sąsiedzi nie dają im żyć
Kierowcy TIR-ów po przekroczeniu granic Polski są zwolnieni z odbycia obowiązkowej kwarantanny. W wielu przypadkach prowadzi to do wytykania ich palcami, a nawet stygmatyzowania całych rodzin.
Przemierzają Europę i nikt nie wysyła ich na kwarantannę, ich rodziny też się do tego nie kwalifikują. Część kierowców ze względów bezpieczeństwa samemu decyduje się na izolację od rodziny, decyzje te podyktowane są również naciskiem ze strony np. sąsiadów.
– Jeżdżę głównie do Niemiec, zazwyczaj w systemie - dwa tygodnie w trasie i dwa tygodnie w domu. W momencie gdy wybuchła epidemia, mocno zastanawiałem się co zrobić. Pomimo, że nie musiałem odbywać kwarantanny zdecydowałem, że nie wrócę do domu gdzie mieszkam z żoną, córką i teściami – opowiada pan Tomasz, kierowca zawodowy mieszkający pod Kielcami.
– Byłem w o tyle dobrej sytuacji, że moja ciocia miała puste mieszkanie, które wynajmuje, skorzystałem z możliwości odizolowania się i spędziłem tam dwa tygodnie. Nikt mnie do tego nie zmuszał, ale czuję ogromną odpowiedzialność za moją rodzinę. Gdybym wrócił do niej, zapewne pojawiłyby się niemiłe komentarze sąsiadów – dodaje kierowca.
– Niektórzy moi koledzy są postawieni w jeszcze gorszej sytuacji, pomimo tego, że mają kilka dni wolnego, nie wracają do domu, tylko śpią i żyją w samochodach. Żona mojego kolegi, która pracuje w urzędzie, miała zapowiedziane, że gdy jej mąż wróci z trasy, ona też ma siedzieć w domu i do pracy nie przychodzić. Ja rozumiem, że każdy się boi o swoje zdrowie i życie i nie chciałby mieć kontaktu z osobą zarażoną, ale jesteśmy na prawdę w ciężkiej sytuacji. Pomijając już opinie ludzi, to muszę dodać, że nawet znajomi wydzwaniają do mnie i pytają czy jestem na kwarantannie czy nie, nikt nie zapyta jak się czuje, czy wszystko w porządku tylko gdzie jestem czy w domu czy poza nim – relacjonuje kierowca.