Kielczanie utknęli na Wyspach. „Żyjemy na bombie”

Odwołane loty i zamknięty Eurotunel – to najgorsze z możliwych informacje dla tysięcy Polaków, którzy chcieli wrócić na Boże Narodzenie do rodzinnego kraju. Choć oficjalnie obustronny zakaz lotów obowiązywać będzie od północy, to powrót do ojczyzny z Wielkiej Brytanii jest poważnie utrudniony, o ile nie niemożliwy.

– Utknęłam. Już się nawet spakowałam i patrzę teraz na walizkę, którą muszę z powrotem rozpakować. Kiedy zobaczyłam informacje w mediach, wiedziałam, że będzie problem. Godzinę temu wyleciał prawdopodobnie ostatni samolot do Polski – tłumaczy Kamila Gorazd.

Wszystko w związku z nowym szczepem koronawirusa, który odkryto na Wyspach. – Usłyszeliśmy, że ten szybciej się rozprzestrzenia. Mamy już kilka tysięcy przypadków. Żyjemy na bombie, nikt nie wie co będzie dalej – dodaje nasza rozmówczyni.

To z pewnością trudne chwile dla naszych rodaków chcących przeżyć święta z bliskimi.

– Dla Polaków Boże Narodzenie jest ważne. Dla tych, którzy mieszkają poza granicami jest jeszcze ważniejsze. Większość  z nas próbowała się dostać na święta do Polski, ale już wiemy, że nie będzie to możliwe. Problem polega też na tym, że nie możemy spędzić tego czasu wspólnie. Będzie to trudne, ponieważ uniemożliwione są wszelkie spotkania. To będą święta na WhatsAppie i Messengerze. Musimy jednak to zrozumieć – mówi Radiu eM Kielce Kamila Gorazd.

Posłuchaj rozmowy z Kamilą Gorazd: