Już 78 pożarów traw od początku roku

Świętokrzyscy strażacy co roku przypominają mieszkańcom, jak bardzo niebezpieczny jest to proceder. Oprócz aspektów ekologicznych, humanitarnych, ludzkich, to są po prostu ogromne koszty dla wszystkich podatników.

- Takie pożary to wielkie zagrożenie dla całego społeczeństwa. W zeszłym roku, w naszym regionie w wyniku wypalania traw zginęła jedna osoba. Apeluję o zastanowienie się, nim użyjemy otwartego ognia – przestrzega st. bryg. Marcin Machowski, zastępca Świętokrzyskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.

Jak dodaje, pożary traw angażują do pracy wielu strażaków. A w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia w innym miejscu.

Niestety – nasze województwo jest wysoko w niechlubnych statystykach dotyczących wypalania traw.

- Przoduje powiat kielecki, sandomierski, konecki. W najgorszym, 2022, odnotowaliśmy prawie trzy  pół tysiąca pożarów traw. Rok temu, wiosna była dość mokra, trawy szybko się zazieleniły, wiec na szczęście tych zdarzeń było mniej – zauważa bryg. Marcin Nyga, Naczelnik Wydziału Planowania Operacyjnego w Komendzie Wojewódzkiej PSP w Kielcach.

Jak dodaje, w swojej karierze widział dwa zdarzenia, w których sprawcy podpaleń zostali ukarani od razu, na miejscu – śmiercią. Bo ogień może rozprzestrzeniać się z prędkością galopującego konia, a człowiek nie jest w stanie utrzymywać takiej prędkości na dłuższym dystansie.

- Z punktu naukowego nie ma pozytywów wypalania traw. W wyniku pożarów tego typu, do atmosfery emitowane są tlenki azotu, tworzą się też nitrofenole, mogące uaktywniać komórki rakowe w naszych organizmach. Trzeba też pamiętać o zwierzętach, które giną w wyniku takich pożarów. Na nieużytkach giną ptaki, płazy, gady – mówi prof. Rafał Kozłowski z Zakładu Badań Środowiska i Geoinformacji na UJK Kiece.

Za wzniecanie pożarów traw grozi grzywna, w wysokości do nawet 30 tysięcy złotych. Gdy ogień wyrządzi komuś krzywdę, sprawca może trafić do więzienia na nawet 10 lat.