REGION
Coraz rzadziej pożary, coraz częściej miejscowe zagrożenia. Z czym mierzyli się strażacy w 2021?
Średnio co 31 minut mieszkańcy naszego województwa moli usłyszeć wycie syren wozów strażackich w zeszłym roku. Funkcjonariusze nie próżnują – w 2021 roku podjęli ponad 17 tysięcy interwencji. To rekordowa, najwyższa od dziesięciu lat liczba
Do tej pory, dziesięcioletnia średnia liczba interwencji wynosiła około 14 tysięcy rocznie. Jak widać obecnie strażacy są zdecydowanie bardziej zapracowani.
– Na dobę wyjeżdżamy średnio 47 razy do działań ratowniczych. Jedynie cztery tysiące spośród wszystkich zdarzeń z którymi się mierzymy to pożary. To nieco ponad 20 procent - reszta to miejscowe zagrożenia – na przykład wypadki – opowiada st. kpt. Marcin Bajur, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Najwięcej zgłoszeń odnotowano w powiecie kieleckim – 22 procent wszystkich zdarzeń. Na drugim miejscu uplasował się powiat buski – dziesięć procent, a na trzecim ostrowiecki z liczbą ośmiu procent.
– Najbardziej zapracowana była jednostka ratowniczo-gaśnicza nr jeden, przy ulicy Sandomierskiej. Drugie miejsce to jednostka w Starachowicach, kolejna – w Skarżysku-Kamiennej. Niesamowicie aktywne były także jednostki OSP, których mamy aż 661 w województwie – wylicza strażak.
Które spośród wszystkich zdarzeń były najtrudniejsze i najbardziej niebezpieczne? Choć widok strażaka z wężem, w trakcie gaszenia pożaru jest rzeczywiście coraz rzadszy, to właśnie te interwencje należą do najbardziej ryzykownych. Przede wszystkim ze względu na dynamikę rozwoju takich zdarzeń.
– Jednym z największych zgłoszeń był pożar firmy produkującej materiały papierniczej w Krasocinie. Było to w maju ubiegłego roku – w działaniach udział brało aż 37 wozów i 126 strażaków, zarówno państwowej jak i ochotniczej straży pożarnej – podkreśla Bajur.
Rozprawienie się z tym pożarem byłoby niemal niemożliwe bez wsparcia ochotników – podobnie jest w przypadku wielu innych zdarzeń. Inny duży i niebezpieczny pożar miał miejsce w Cedzynie. Ogniem objęte było poddasze szkoły podstawowej.
– Tam w działaniach udział brało 14 zastępów, 62 strażaków. Jeśli chodzi o miejscowe zagrożenia, warto wspomnieć o zdarzeniu z Pińczowa, z lutego ubiegłego roku. Dwunastolatek wszedł na zamarznięty zbiornik wodny, lód się załamał. Gdy służby dotarły na miejsce, chłopiec był już wycieńczony. Odstąpiono od zasad uznawanych za bezpieczne, strażak zabezpieczony jedynie linką wszedł na lód i go uratował – przypomina st kpt. Bajur.
Do innych zadań strażaków należy między innymi pomoc w zwalczaniu COVID-19.