REGION
Będą tylko lekcje? Nauczyciele chcą wznowić strajk
Dwie trzecie nauczycieli z województwa świętokrzyskiego, którzy wzięli udział w sondażu przeprowadzonym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego opowiedziało się za kontynuowaniem akcji protestacyjnej w szkołach. Najwięcej z nich jest za nierealizowaniem pozastatutowych zadań, czyli tzw. strajkiem włoskim. Decyzja ma zapaść 15 października.
Sondaż wśród nauczycieli przeprowadzany był przez Związek Nauczycielstwa Polskiego przez cały wrzesień. W województwie świętokrzyskim ankiety uzupełniło ponad 10 tysięcy osób, zarówno zrzeszonych w ZNP, jak i tych, które do związku nie należą. Wiele środowisk nie przystąpiło do sondażu w obawie przed krytyką społeczeństwa.
- Sondaż wykazał, że prawie dwie trzecie nauczycieli chce kontynuowania akcji protestacyjnej, ale w różnych formach. Część z nich opowiedziała się za udziałem w manifestacji w Warszawie, a część za niewykonywaniem zadań pozastatutowych szkoły, czyli tzw. strajkiem włoskim. Nieliczne osoby mówiły o innych formach protestu, w tym o udziale w strajku ogólnopolskim - mówi Wanda Kołtunowicz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w okręgu świętokrzyskim.
Kiedy i w jakiej formie miałby sie rozpocząć protest? - We wtorek odbyło posiedzenie prezydium z prezesami poszczególnych okręgów, na którym uzgodniliśmy, że poczekamy z podjęciem decyzji o strajku do wyborów, bo ciągle się nas oskarża, że działamy politycznie. Nie chcemy, żeby znów nam ktoś przypinał "łatkę". Zawsze, bez względu na opcję rządzącą, mówimy że chcemy zwiększenia nakładów na edukację, wzrostu wynagrodzeń pracowników oświaty i ograniczenia w oświacie biurokracji - informuje Wanda Kołtunowicz i dodaje, że decyzja w tej sprawie zapadnie15 października na kolejnym posiedzeniu prezydium, a o formie protestu będą oddzielnie decydowały poszczególne placówki.
Wszystko wskazuje jednak na to, że w świętokrzyskich szkołach dojdzie do strajku włoskiego, który będzie polegał tylko na przeprowadzaniu przez nauczycieli lekcji. - Strajk włoski to drobiazgowe, skrupulatne i powolne wykonywanie zadań, które wiązałoby się z nierealizowaniem pozastatutowych zadań szkoły. W związku z tym w placówkach, które zdecydowałyby się na tę formę strajku nie byłoby żadnych dodatkowych zajęć - tłumaczy prezes Kołtunowicz.
Jej zdaniem strajk jest nadal potrzebny bez względu na to, w jakiej formie będzie się odbywał. - Ministerstwo Edukacji w ogóle nie liczy się z naszymi opiniami i postulatami. Od lat mówimy o wzroście wynagrodzeń, ale to co otrzymaliśmy do tej pory nie zadowala środowiska oświatowego. Nie zgadzam się również z tym, że nauczyciel jest obciążany różnymi dodatkowymi zadaniami za marne wynagrodzenie. To nie jest akcja protestacyjna centralna, tylko oddolna i będzie wyglądać tak, jak będzie sobie życzyło dane środowisko - dodaje.