PUBLICYSTYKA
Życie jest cudem
W minionym tygodniu dwa dni przypomniały nam o świętości życia: 24 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Życia, ustanowiony przez sejm RP w 2004 roku, zaś 25 marca – Święto Zwiastowania Pańskiego i jednocześnie Dzień Świętości Życia.
Ten drugi został ustanowiony w odpowiedzi na słowa Jana Pawła II z encykliki Evangelium Vitae, ogłoszonej 25 marca 1995 roku. – Ojciec Święty napisał w niej: „Proponuję (…), aby corocznie w każdym kraju obchodzono Dzień Życia (…). Trzeba, aby dzień ten był przygotowany i obchodzony przy czynnym udziale wszystkich członków Kościoła lokalnego. Jego podstawowym celem jest budzenie w sumieniach, w rodzinach, w Kościele i w społeczeństwie świeckim wrażliwości na sens i wartość ludzkiego życia w każdym momencie i każdej kondycji. Należy zwłaszcza ukazywać, jak wielkim złem jest przerywanie ciąży i eutanazja” – przypomina ksiądz Artur Skrzypek, dyrektor Wydziału ds. Małżeństw i Rodzin kurii diecezjalnej w Kielcach oraz diecezjalny duszpasterz rodzin.
Adopcja ducha
W realizacji tego celu pomaga między innymi dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. To modlitwa, którą należy odmawiać przez dziewięć miesięcy. Zaczyna się 25 marca. Do świąt Bożego Narodzenia wierni, którzy podejmą się tego zadania, modlą się w intencji dzieci poczętych zagrożonych aborcją oraz o wsparcie dla ich rodziców.
– Takie wyzwanie mogą podjąć zarówno dorośli, jak i dzieci za wiedzą rodziców. Przyrzeczenie składają uroczyście podczas Mszy świętej lub prywatnie przed wizerunkiem świętego – mówi kapłan. – W diecezji kieleckiej taką uroczystą deklarację wierni składają w bazylice katedralnej. Każdego roku jest około 70 takich osób.
Życie ponad wszystko
Ta inicjatywa przypomina, że prawo do życia przysługuje od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. – Warto położyć nacisk na jeszcze jedno zdanie Ojca Świętego, które mówi o wartości życia w każdej kondycji – kontynuuje ksiądz Skrzypek. – Tak często słyszymy dziś o rozwiązywaniu ciąży, czyli zabijaniu dziecka z powodu jego choroby! Nierzadko perspektywa przyjścia na świat dziecka z zespołem Downa sprawia, że rodzice zastanawiają się, czy pozwolić mu żyć. Bardzo dużą rolę odgrywają sami lekarze, którzy często zachęcają do usunięcia płodu. Zetknąłem się z podobnym przypadkiem. W pewnej rodzinie było troje dzieci. Najmłodsze cierpiało na rzadki rodzaj nowotworu. Zostało uratowane i rodzice, w dowód wdzięczności dla Pana Boga, zdecydowali się na jeszcze jedno dziecko. Badania wykazały, że urodzi się ono z zespołem Downa. Lekarz zapytał wprost, kiedy ma dokonać aborcji. Rodzice stanowczo odmówili. Jaśminka jest teraz oczkiem w głowie całej rodziny. Zawsze podkreślam: nikt i nic nie daje nam prawa do decydowania o życiu lub śmierci drugiego człowieka. To są bardzo trudne dylematy, zwłaszcza kiedy rodzice słyszą, że nienarodzone maleństwo zagraża życiu matki. Należy jednak pamiętać, że wszystko jest w rękach Boga – uzupełnia ksiądz Skrzypek.
Zamiast zabójstwa – okno życia
Na usunięcie ciąży decydują się też ci, którzy twierdzą, że nie podołają obowiązkom związanym z wychowaniem dziecka, boją się odpowiedzialności i czują bezsilność. Do dramatu mogą doprowadzić różne sytuacje życiowe. Tak często słyszymy o noworodkach znalezionych na śmietnikach czy innych miejscach. Tymczasem jest coś, co może takim tragediom zapobiec – Okno Życia. W Kielcach znajdziemy je w domu Sióstr Nazaretanek przy Placu Najświętszej Maryi Panny 1 w Kielcach obok katedry.
– Naszym celem jest ratowanie życia także po narodzinach. Uruchamiając Okno Życia, chcieliśmy pokazać, że nie ma sytuacji bez wyjścia – wyjaśnia ksiądz Stanisław Słowik, dyrektor Caritas diecezji kieleckiej.
W Kielcach Okno Życia funkcjonuje już od sześciu lat. Do tej pory pozostawiono w nim dwoje dzieci – chłopca i dziewczynkę.
Godnie żyć aż do śmierci
Jak wielka jest wartość życia, można przekonać się każdego dnia w Hospicjum Caritas im. św. Matki Teresy z Kalkuty w Kielcach. Przebywają w nim osoby terminalnie chore.
– W naszym społeczeństwie utarł się stereotyp, że hospicja to umieralnie, w których czeka się tylko na śmierć. To nieprawda – twierdzi Maria Ptak, kierownik placówki. – Owszem, trafiają do nas osoby bardzo chore i właśnie tu spędzają swoje ostatnie dni życia, ale zdarza się też, że po pobycie w hospicjum ludzie wracają do swoich domów. Nikt nikogo nie skreśla i nie wyczekuje czyjejś śmierci. Wręcz przeciwnie, każdego dnia staramy się towarzyszyć pacjentom, chcemy, aby czuli się jak w domu. Nasza praca to nie tylko opieka medyczna, ale przede wszystkim pomoc duchowa i dla chorych, i dla ich rodzin Dlatego też w tym miejscu nie pracują przypadkowi ludzie. Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, trzeba je mieć w sobie. Cały nasz personel kieruje się zasadą, że człowiek jest najważniejszy. Dla naszych pacjentów staramy się być rodziną, której bardzo często im brakuje. Wiemy, że życie jest świętością od poczęcia aż do naturalnej śmierci – kończy pani Maria.
Iwona Gajewska