PUBLICYSTYKA
Znów mądrzy po szkodzie
„Czy Powstanie Warszawskie to jest to samo, co powstanie w getcie warszawskim?”, zapytał jeden z izraelskich dziennikarzy podczas ich wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego. Zaprosił ich tam premier Mateusz Morawiecki. To jedno zdanie powinno dać dużo do myślenia wszystkim, którzy sądzą, że świat nie ma nic lepszego do roboty, niż codziennie bić czołem przed naszym męstwem, bohaterstwem, poświęceniem dla innych i budować nam ołtarzyki uwielbienia. Otóż świat tego nie robi. Przeciwnie. Jak pokazało ostatnie kilkanaście dni, świat jest bliższy przekonania, że to my odpowiadamy za holokaust, że obozy śmierci były polskie, a tajemniczy „naziści” to Polacy.
Cóż, przez lata pozwalaliśmy na bezkarne szarganie nam opinii, więc się nie dziwmy. Dlatego, jeżeli awantura, jaka wybuchła dwa tygodnie temu między Polską a Izraelem, ma jakiś pozytywny aspekt, to taki, że w r e s z c i e pojęliśmy iż – jak to lapidarnie ujął Jarosław Kaczyński – prawda nie obroni się sama. Koniecznie trzeba jej pomóc i jest to zadanie równie ważne jak reformowanie kraju. Dużo pisze o nim profesor Andrzej Zybertowicz, który od dwóch lat bezskutecznie próbuje przekonać rządzących, jak ważne we współczesnym świecie jest zbudowanie – jak to nazywa – pozytywnej machiny narracyjnej, dzięki której moglibyśmy chronić dobrą reputację Polski.
Chciałoby się rzec: mądry Polak po szkodzie, ale lepiej zacząć działać późno niż wcale. Na razie podjęliśmy działania doraźne, zorientowane na jak najszybsze zażegnanie kryzysu. Stąd zaproszenie dziennikarzy do Markowej i Muzeum Powstania Warszawskiego, anglojęzyczne spoty i banery informacyjne na stronach internetowych największych światowych dzienników. Specjalna akcja Telewizji Polskiej i obywatelskie działania.
Ale równie ważne jest wyciągnięcie wniosków z błędów, które popełniono. Na przykład w kwestii Polskiej Fundacji Narodowej. Jej działalność to niewiarygodny wręcz skandal. Dość powiedzieć, że ciało mające dbać o dobry wizerunek Polski w tych gorących dniach ograniczyło się do udostępnienia na Facebooku… trzech klipów, zrealizowanych przez Kancelarię Premiera. I tyle! Na próżno szukać czegokolwiek na ich głównej witrynie, Instagramie czy You Tube. To doprawdy żałosne, że członkowie zarządu fundacji, pobierający po 18 tysięcy złotych miesięcznego wynagrodzenia, nie wiedzą, jak potężnym narzędziem są media społecznościowe. A skoro tak, to może premier powinien ich zastąpić młodymi kreatywnymi ludźmi, którzy migiem opracują mu internetową kampanię broniącą Polski i Polaków?
Niewiele jest rzeczy ważniejszych we współczesnym świecie niż dobry wizerunek. Ale nie tylko o nasze dobre samopoczucie tu chodzi. Przede wszystkim jesteśmy winni walkę o dobre imię Polski setkom tysięcy naszych rodaków - ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych oraz tysiącom nieustraszonych Polaków, którzy ryzykując życiem ratowali Żydów. To ich honoru powinniśmy dziś bronić.
Tomasz Natkaniec
Ilustracja artykułu: Tory kolejowe, wartownia i brama główna Auschwitz II (Birkenau), widok z rampy wewnątrz obozu, 1945 / Bundesarchiv, B 285 Bild-04413 / Stanislaw Mucha / CC-BY-SA 3.0 / pl.wikipedia.org